Logo 1%

PrzekaĹź 1% naszej organizacji

Logo OPP


Logo 1%
Dołącz do nas na Facebooku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Klucz do samodzielności (cz. 12)

Przed niewidomymi pozamykane drzwi zakładów pracy


Skryba

Praca zawodowa jest niezmiernie ważną dziedziną życia dla zdecydowanej większości ludzi, a więc i dla osób z uszkodzonym wzrokiem. Niestety, jak w każdej dziedzinie, tak i w zakładach pracy istnieje mnóstwo drzwiczek, drzwi i wrót pozamykanych przed niewidomymi na siedem spustów. Dopasowywanie zamków do tych drzwi wcale nie jest sprawą prostą. Mimo to konieczność zmusza do ich poszukiwania, dopasowywania, dorabiania i próbowania.

Praca to pieniądze, to prestiż, to możliwość zaspokajania wielu biologicznych i potrzeb wyższych, to możliwość założenia i utrzymania rodziny, to wreszcie dobry sposób na wypełnienie czasu.

 

Drzwi zatrzaśnięte w świadomości pracodawców

 Pracodawcy, na ogół, podobnie jak reszta społeczeństwa, niewiele wiedzą o możliwościach i ograniczeniach występujących w życiu osób niewidomych. Może nawet jest znacznie gorzej, tj. o możliwościach wiedzą bardzo mało, uważają, że są one znikome, albo nie ma ich zupełnie. Natomiast ograniczenia są im "doskonale znane". Potrafią wyobrazić sobie znacznie więcej niż jest ich w rzeczywistości. A więc uważają, że niewidomi mają bezlik trudności i ograniczeń i to o wiele większych, niż te rzeczywiste.

Przy takim rozumieniu trudno oczekiwać, że drzwi do zakładów pracy przed niewidomymi będą szeroko otwarte.

Pracodawcy, podobnie jak większość ludzi, są przekonani, że oni bez posługiwania się wzrokiem nie potrafiliby nic zrobić. Nie mogą więc uwierzyć, ani wyobrazić sobie, że niewidomi mogą pracować. Jeżeli nawet dotrze do ich świadomości, że jednak niewidomi pracują, to uważają, że wykonują bardzo proste prace, których w ich przedsiębiorstwach, biurach, szkołach nie ma.

Na świadomość pracodawców, podobnie jak na świadomość większości ludzi, wywierają przemożny wpływ stereotypy niewidomych, mity na ich temat, uprzedzenia, lęki przed utratą wzroku, a czasami nawet błędne przekonanie, że ślepota jest karą za wielkie grzechy.

Kiedy dostarczy się im informacji, że niewidomi coś potrafią, to zaraz sobie wyobrażą niewidomego grajka, szczotkarza czy koszykarza, albo i żebraka. A w jego firmie przecież nie robi się szczotek, nie świadczy usług w rodzaju gry na weselach, nie mówiąc już o żebraniu. Po co więc zatrudniać niewidomych, skoro pracy dla nich nie ma i nie będzie.

Brak wiary w możliwości osób niewidomych, nadmiar wiary w ich ograniczenia, niedostatek wyobraźni, co też to oni mogliby robić bez wzroku, w zupełnych ciemnościach, stanowią solidnie zabezpieczone drzwi przed niewidomymi kandydatami do pracy.

Trzeba przyznać, że niektórzy niewidomi dzielnie współdziałają w wytwarzaniu nieprawidłowego i nieprawdziwego wizerunku osoby niewidomej. Ambasadorami złej sprawy są niewidomi żebracy, miłośnicy użalania się nad swoim losem, wyłudzacze pomocy socjalnej, wszelkiej maści leserzy, których w żadnej społeczności nie brakuje. Tyle że widzący łazęga, pijak, obibok itd., ma imię i nazwisko, a niewidomy nazywa się po prostu niewidomy, ślepy, ułomny, ciemny albo podobnie. I nie zawsze ma tu znaczenie, że ten niewidomy widzi prawie tak dobrze jak potencjalny pracodawca. Słabowidzący są prawnie traktowani jak niewidomi, sami niejednokrotnie twierdzą, że są niewidomymi i wywołują podobne opory przed ich zatrudnianiem, o jakich pisałem wyżej. Oczywiście, jest im łatwiej, ale nie oznacza to, że łatwo.

Kluczem do podobnych zamków może być tylko świetne przygotowanie do pracy i wysoki stopień zrehabilitowania oraz przykłady niewidomych zatrudnionych na różnych stanowiskach. Nie jest to w pełni skuteczny klucz, ale innego nie znam.

 

Przygotowanie niewidomych do pracy

 Potężną warownią z masywnymi wrotami pozamykanymi na solidne zamki jest brak możliwości zdobycia gruntownego wykształcenia zawodowego. Dotyczy to przede wszystkim nowo ociemniałych, którzy nie mogą wykonywać wcześniej wyuczonego zawodu oraz niewidomych w przypadkach, kiedy z jakichkolwiek przyczyn konieczna jest zmiana pracy. Pracodawca bankrutuje, zmienia profil działalności, wprowadza nowe maszyny, nowe technologie i okazuje się, że w nowych warunkach nie ma pracy, którą mogą wykonywać niewidomi czy słabowidzący. Konieczna jest zmiana zawodu. Tak, zmiana jest konieczna, ale możliwości nie ma.

Niewidoma i słabowidząca młodzież może kształcić się w kilkunastu zawodach, może nieco więcej niż kilkunastu, w ośrodkach szkolno-wychowawczych dla niewidomych bądź dla słabowidzących. Może też studiować na różnych kierunkach. Jest jej więc nieco łatwiej niż osobom dorosłym. Jeżeli jednak okaże się, że w wyuczonym zawodzie pracy nie ma i zachodzi konieczność zmiany zawodu, zaczynają się poważne problemy. Pozostaje chyba jedynie masaż leczniczy w Szkole Policealnej Integracyjnej Masażu Leczniczego Nr 2 w Krakowie. Nie jest to już szkoła wyłącznie dla osób z uszkodzonym wzrokiem, ale szkoli osoby dorosłe, w tym niewidome i słabowidzące. Jeżeli jednak komuś zawód ten nie odpowiada, jeżeli ktoś nie może rozstać się z rodziną na czas nauki, jeżeli stan zdrowia nie pozwala mu wykonywać tak ciężkiej pracy, nie ma żadnych możliwości zdobycia nowego zawodu.

Mieliśmy w Polsce trzy zakłady zawodowej rehabilitacji dorosłych osób z uszkodzonym wzrokiem. Były to: już wspomniana szkoła masażu leczniczego, która przeznaczona była dla niewidomych i słabowidzących, Krajowe Centrum Kształcenia Niewidomych w Bydgoszczy i Zakład Rehabilitacji i Szkolenia Inwalidów Wzroku w Chorzowie. Zakłady te jednak zostały przekształcone - ten chorzowski w Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Młodzieży Niewidomej i Słabowidzącej, a ten bydgowski - organizuje różne szkolenia, ale nie zawodowe, nie licząc kursów dla instruktorów brajla czy podobnych.

Obecnie organizowanych jest mnóstwo szkoleń z zakresu poszukiwania pracy, a nie jej wykonywania.

Technika i technologia spowodowały, że prace proste, powtarzalne, np. ręczny wyrób szczotek, zamknięć do słoików czy butelek, świetnie wykonują maszyny. Nie opłaca się więc zatrudniać pracowników, w tym niewidomych. Z drugiej strony elektronika i informatyka stworzyły niewidomym i słabowidzącym możliwości, o których nawet nie marzyli przed kilkudziesięcioma laty. Udźwiękowione komputery, komputerowe programy powiększające, internet, skanery, drukarki brajlowskie i zwykłe - otworzyły przed niewidomymi i słabowidzącymi niebywałe możliwości. Teraz o wiele łatwiej mogą wykonywać prace tak zwane umysłowe. Mogą znajdywać zatrudnienie w systemie telepracy, co umożliwia jej podjęcie nawet przy zamieszkaniu na wsi, na której nie ma żadnych innych możliwości. Można też pracować w firmach odległych o setki i tysiące kilometrów. Oczywiście, warunkiem jest doskonała znajomość języka obcego, który obowiązuje w firmie zatrudniającej i doskonała umiejętność posługiwania się komputerem oraz programami stosowanymi w danej firmie przy wykonywaniu danej pracy.

Z drugiej strony tempo zmian technologicznych, tempo pracy, niedostępność niektórych programów komputerowych i niedostosowanie stron internetowych ograniczają te możliwości. Każdy nowy program komputerowy, każde urządzenie peryferyjne wymagają opanowania nowych skrótów klawiszowych, nowych sposobów posługiwania się tymi oprogramowaniami i urządzeniami.

Na koniec rozważań tych ograniczeń i możliwości, należy zaznaczyć, że nie ma prac polegających na obsłudze komputerów. Jest natomiast wiele prac, przy wykonywaniu, których komputery mają zastosowanie, a więc nie wystarczy umieć posługiwać się komputerem. Trzeba jeszcze umieć pracować, znać się na prawie, marketingu, wyszukiwaniu informacji, udzielaniu porad i Bóg wie na czym jeszcze. Konieczne są więc wysokie kwalifikacje. Ponieważ niewidomym wszystko przychodzi trudniej, omawiane sposoby pracy wymagają od nich większego wysiłku i wyższych kwalifikacji, niż w przypadku pracowników widzących, którzy łatwiej samodzielnie mogą rozwiązywać wyłaniające się trudności i problemy.

A klucz do tych wrót jest tylko jeden, a może wiązka kluczy, ale o podobnym charakterze - dobre, bardzo dobre przygotowanie do pracy, wysoki stopień zrehabilitowania, ambicja i wytrwałość. Bez tego wrota pozostaną zaryglowane.

 

Brak poradnictwa zawodowego i specjalistycznego pośrednictwa pracy

 Osoby z uszkodzonym wzrokiem, zwłaszcza niewidome, potrzebują, nie tylko odpowiedniego szkolenia zawodowego, ale również specjalistycznego poradnictwa zawodowego. W Polsce nie mamy zorganizowanego tego typu poradnictwa. Radzić usiłują nauczyciele z ośrodków szkolno-wychowawczych dla niewidomych i słabowidzących, instruktorzy rehabilitacji, pracownicy i działacze organizacji pozarządowych działających w środowisku osób z uszkodzonym wzrokiem. Nie jest to jednak podstawowa działalność wymienionych osób i nie mają one możliwości uwzględniania wszystkich czynników niezbędnych do udzielania właściwych rad dotyczących wyboru szkolenia zawodowego i zawodu albo tylko rodzaju pracy, którą konkretna osoba niewidoma może wykonywać. Udzielanie dobrych rad dotyczących wyboru odpowiedniego zawodu i odpowiedniej pracy wymaga uwzględnienia wielu czynników. Niektóre z istotnych czynników nie mają stałego charakteru - ulegają zmianom, które trudno jest przewidywać.

Przy wyborze zawodu uwzględnić należy czynniki charakteryzujące kandydata do pracy. Trzeba więc zbadać i uwzględnić:

- wiek, płeć i ogólny stan zdrowia,

- stan wzroku, aktualny i rokowania co do możliwości leczenia, stabilności wzroku, możliwości zastosowania pomocy optycznych oraz usprawnienia widzenia,

- poziom inteligencji, zamiłowania i zainteresowania, doświadczenia życiowe i ewentualne zawodowe,

- cechy osobowości, a więc zdolność skupienia się na wykonywanym zadaniu, wytrwałość przy wykonywaniu pracy i rozwiązywaniu problemów, ambicja, aspiracje życiowe i zawodowe, umiejętność współżycia i współdziałania w zespole, skłonność do korzystania z taryfy ulgowej itp.,

- ewentualne zaburzenia osobowościowe, stany nerwicowe, temperament i inne.

Uwzględnienie tych czynników i podobnych wymaga zaangażowania:

tyflologa, psychologa, lekarza okulisty, lekarza medycyny pracy i zawodoznawcy. Wszyscy ci specjaliści muszą posiadać wiedzę tyflologiczną oraz doświadczenie w pracy z osobami niewidomymi i słabowidzącymi. Niestety, w Polsce nie ma możliwości angażowania zespołów takich specjalistów.

Jeżeli nie mamy zorganizowanego poradnictwa zawodowego dla niewidomych, nie może też być i nie ma specjalistycznego pośrednictwa pracy. W Polsce Powiatowe Urzędy Pracy w niedostatecznym stopniu świadczą usługi w zakresie pośrednictwa pracy dla osób bez niepełnosprawności. Ograniczają się przeważnie do rejestracji osób poszukujących pracy i zapotrzebowania pracodawców na pracowników. Mówi się o pilnej potrzebie reformy tych urzędów. Jeżeli nie świadczą one pomocy na odpowiednim poziomie osobom bez niepełnosprawności, tym bardziej nie są zdolne do udzielania pomocy osobom niepełnosprawnym, przede wszystkim niewidomym. Osoby z uszkodzonym wzrokiem nie mogą więc liczyć na instytucjonalną pomoc.

W tej sytuacji trudno znaleźć jakieś klucze do poradzenia sobie z wyborem zawodu i znalezieniem odpowiedniego zatrudnienia. Pozostaje własna inicjatywa, własne rozeznanie, rozmowy z niewidomymi, czytanie prasy i literatury fachowej. Nie jest to idealny klucz, ale skoro nie ma innego, trzeba posługiwać się tym, który jest dostępny.

 

Drzwi zatrzaśnięte w psychice osób z uszkodzonym wzrokiem

 Pisałem o uwarunkowaniach psychicznych pracodawców, o ich braku wiedzy na temat możliwości osób niewidomych, o strachu przed wypadkami, o stereotypach osób niewidomych i mitach na ich temat. Nie lepiej sprawa wygląda z uwarunkowaniami psychicznymi samych niewidomych, słabowidzących i ociemniałych. W ich psychice funkcjonują również stereotypy, mity na własny temat, niewłaściwe poglądy, brak wiary we własne możliwości, chęć rezygnowania ze wszystkiego, co jest trudne.

U niektórych osób niewidomych występują sprzeczne poglądy na temat ich możliwości zawodowych. Z jednej strony godzą się z ocenami, że ich wydajność pracy wynosi zaledwie 30 procent normalnej wydajności, a z drugiej głoszą poglądy, że mogą być nawet lepszymi pracownikami od pracowników widzących. Rzecz jasna, że wydajność pracy niewidomych nie musi wynosić tylko 30 procent. Zależy to bowiem od wielu czynników, np. od organizacji pracy, wyposażenia stanowiska pracy, stosowanych technologii, od uprawnień, z których korzystają niepełnosprawni pracownicy. Jeżeli np. ktoś chce porównywać wydajność niewidomego, który ręcznie wykonuje jakąś pracę z wydajnością pracownika widzącego, który wykonuje tę samą pracę przy pomocy automatu, albo nawet kilku automatów, to i trzydziestu procent wydajności niewidomy nie osiągnie. Nie osiągnie również nawet trzydziestu procent wydajności pracownik widzący, który będzie pracował ręcznie. Nie można porównywać na przykład kopania fundamentów pod dom łopatą z takim samym kopaniem przy pomocy koparki.

Niestety, głoszenie opinii o niskiej wydajności pracy niewidomych pogłębia ich trudności na rynku pracy, wstawia dodatkowe zamki we drzwi oddzielające ich od miejsc pracy. Zamki te wstawiane są do świadomości potencjalnych pracodawców, którzy i bez tego mają mnóstwo oporów, czyli różnych zamków, utrudniających im albo nawet uniemożliwiających podjęcie decyzji o zatrudnieniu niewidomego pracownika.

Opinie takie wstawiają również potężne zamki w psychikę osób z uszkodzonym wzrokiem, czyli obniżają wiarę we własne siły, prowadzą do wyolbrzymiania trudności i niedoceniania możliwości.

Nie jest łatwo pokonywać własne słabości i walczyć z brakiem zrozumienia osób najbliższych oraz pracodawców.

Kluczem, a raczej pęczkiem kluczy do otwierania tych psychicznych zamków jest, jak to podkreślam wielokrotnie, wysoki poziom zrehabilitowania oraz solidne przygotowanie do pracy, wysokie kwalifikacje. Niewidomi potrzebują pomocy przy poszukiwaniu odpowiednich kluczy. To jednak nie jest wystarczające. Często pomocy takiej znaleźć nie mogą, a nawet jeżeli ją znajdą i tak najwięcej zależy od nich samych. Specjalista może pomóc, może nauczyć, ale niewidomy musi chcieć skorzystać z pomocy i musi zadać sobie trud nauczenia się życia bez wzroku i pracy bez wzroku. Jeżeli zechce, jeżeli wykaże się wytrwałością w dążeniu do celu, często cel osiągnie. Jeżeli nie uwierzy, nie podejmie wysiłku, jeżeli zrezygnuje przy pierwszych trudnościach, z pewnością celu nie osiągnie.

 

Zamki w psychice nowo ociemniałych

W tym przypadku szczególnie silne ograniczenia występują. Nowo ociemniali czują i myślą jak ludzie widzący i równie mało wiedzą o niewidomych jak większość ludzi widzących. Stali się osobami, które nie mogą już posługiwać się wzrokiem, a jeszcze nie opanowali metod bezwzrokowych. W nowej sytuacji znaleźli się z całym bagażem uprzedzeń, mitów i stereotypów osób niewidomych. Teraz na własnej skórze mogli się przekonać, że wszystko to, co wiedzieli o niewidomych jest "prawdą", że ślepota jest rzeczywiście najgorszym kalectwem. Na każdym kroku się o coś potykali, niczego znaleźć nie mogli, nie potrafili wykonywać nawet takich czynności, które wcześniej wykonywali automatycznie, bez udziału świadomości. Nie wiedzą przy tym, że tak jest tylko na początku, że później będzie łatwiej. Nie wiedzą tego i nie mogą w to uwierzyć. Musi upłynąć sporo czasu, zanim uwierzą, że jest inaczej, zanim podejmą trud dostosowania się do życia bez wzroku. Będą musieli pokonać dawne wyobrażenia niewidomych i nowe trudne doświadczenia zdobyte po utracie wzroku. Są to solidne drzwi, których wyważyć się nie da, a nie każdego stać, żeby mozolnie zdobywać niełatwe umiejętności, dopasowywać kluczyki, klucze i wytrychy do setek drzwiczek, drzwi i potężnych bram oddzielających ich od dawnego życia, od łatwego funkcjonowania pod kontrolą wzroku.

Nowo ociemniali, jeżeli nie chcą żyć tak, jak sobie wcześniej wyobrażali życie niewidomych, muszą uwierzyć, że mogą żyć podobnie jak inni ludzie, jak żyje wielu niewidomych. Ta wiara będzie uniwersalnym kluczem do wielu zamków. Jeżeli uwierzą, jeżeli wykażą się determinacją, uporem, wolą walki z przeciwnościami, z pewnością osiągną bardzo dużo na drodze do samodzielności i być może również znajdą pracę, którą będą mogli wykonywać.

 

Niektóre postanowienia prawne jako dodatkowe zamki

Prawo może w dwojaki sposób stanowić przeszkodę w rehabilitacji zawodowej i zatrudnieniu osób z uszkodzonym wzrokiem.

Pierwszym sposobem są takie sformułowania prawne, które ograniczająco wpływają na możliwości zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Paradoksalnie postanowienia takie zawiera USTAWA z dnia 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Celem tej ustawy jest tworzenie warunków zatrudnienia osób niepełnosprawnych, a nie ograniczeń w tej dziedzinie. Ustawa przewiduje wiele ułatwień oraz finansową motywację zatrudniania osób niepełnosprawnych. Jednak definicje stopni niepełnosprawności w niej zawarte nie ułatwiają zatrudnienia. Zapoznajmy się z artykułem czwartym tej ustawy.

1. Do znacznego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę z naruszoną sprawnością organizmu, niezdolną do pracy albo zdolną do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej i wymagającą, w celu pełnienia ról społecznych, stałej lub długotrwałej opieki i pomocy innych osób w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji.

 2. Do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę z naruszoną sprawnością organizmu, niezdolną do pracy albo zdolną do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej lub wymagającą czasowej albo częściowej pomocy innych osób w celu pełnienia ról społecznych.

3. Do lekkiego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę o naruszonej sprawności organizmu, powodującej w sposób istotny obniżenie zdolności do wykonywania pracy, w porównaniu do zdolności, jaką wykazuje osoba o podobnych kwalifikacjach zawodowych z pełną sprawnością psychiczną i fizyczną, lub mająca ograniczenia w pełnieniu ról społecznych dające się kompensować przy pomocy wyposażenia w przedmioty ortopedyczne, środki pomocnicze lub środki techniczne.

4. Niezdolność do samodzielnej egzystencji oznacza naruszenie sprawności organizmu w stopniu uniemożliwiającym zaspokajanie bez pomocy innych osób podstawowych potrzeb życiowych, za które uważa się przede wszystkim samoobsługę, poruszanie się i komunikację.

5. Zaliczenie do znacznego albo umiarkowanego stopnia niepełnosprawności osoby, o której mowa w ust. 1 lub 2, nie wyklucza możliwości zatrudnienia tej osoby u pracodawcy niezapewniającego warunków pracy chronionej, w przypadkach:

1) przystosowania przez pracodawcę stanowiska pracy do potrzeb osoby niepełnosprawnej

2) zatrudnienia w formie telepracy.

Z postanowień artykułu 4 ustawy wynika, że osoby ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności są niezdolne do pracy, ale mogą pracować w warunkach pracy chronionej, na specjalnie przystosowanych stanowiskach pracy albo w systemie telepracy. Są więc niezdolne, ale mogą pracować. Takie pokrętne sformułowanie nie zachęca pracodawców do zatrudniania osób niepełnosprawnych. Poza tym jest mało zrozumiałe i niekoniecznie prawdziwe. Cóż to znaczy, że osoba niezdolna do pracy może pracować na specjalnie przystosowanym stanowisku pracy. A jeżeli stanowisko nie wymaga żadnego przystosowania, to wówczas nie można na nim zatrudnić niepełnosprawnego pracownika. Przecież niewidomy masażysta na przykład, jeżeli wykonuje zabiegi wyłącznie masażu leczniczego, nie musi mieć przystosowanego stanowiska pracy. Tak samo obsługa wielu maszyn nie wymaga specjalnego przystosowania.

Sam fakt stwierdzający, że osoby niepełnosprawne nie są zdolne do pracy powoduje wiele konsekwencji natury psychologicznej, społecznej, prawnej i praktycznej. Jest więc formą dyskryminacji.

 Takim przejawem jest również wprowadzanie zakazów zatrudnienia na określonych stanowiskach czy zawodach, a raczej stawianie wygórowanych wymogów zdrowotnych. Na szczęście jest coraz mniej tego rodzaju ograniczeń, ale mogą się zdarzać w aktach normatywnych niskiego rzędu, np. w regulaminach konkursów na określone stanowiska. Zrozumiałe jest, że osoba niewidoma nie może wykonywać wszystkich zawodów, ale prawdą też jest, że mało kto może wykonywać wszystkie prace. Nie jest uzasadnione wymaganie bardzo dobrego stanu zdrowia, np. od kandydata na urzędnika w firmie, w której nie występują szczególne trudności i ograniczenia. Trudno podawać konkretne przykłady, gdyż zawsze może się okazać, że sprawa nie jest już aktualna. Z całą pewnością jednak w przeszłości były takie przypadki.

 Gazeta Prawna w lutym 2014 r. opublikowała artykuł pt.: "Mandat wójta zależny od badań wstępnych" pióra Artura Radwana. Autor omówił aktualny problem i Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 23 stycznia 2014 roku, sygnatura akt k 51/12.

Czytamy:

"Trybunał Konstytucyjny orzekł, że artykuł 492 paragraf 1 punkt 6 ustawy z 5 stycznia 2011 roku - Kodeks wyborczy (Dz.U. numer 21, pozycja 112 z późniejszymi zmianami), rozumiany w ten sposób, że dotyczy orzeczenia niezdolności do pracy lub do samodzielnej egzystencji, wydanego po nabyciu mandatu wójta, jest zgodny z artykułem 60 w związku z artykułem 31 ustęp 3 konstytucji. W pozostałym zakresie trybunał umorzył postępowanie. Orzeczenie to zostało wydane na skutek skargi rzecznika praw obywatelskich (RPO). Osoba, która się do niego zwróciła, poruszała się o kuli i miała orzeczenie o niepełnosprawności i trwałej niezdolności do pracy. Chciała kandydować w poprzednich wyborach samorządowych na funkcję wójta. Podczas rejestracji w biurze komisarza wyborczego dowiedziała się, że wskutek orzeczenia o niezdolności do pracy lub do samodzielnej egzystencji (w trybie określonym w przepisach o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych) następuje z mocy prawa wygaśnięcie mandatu wójta, burmistrza i prezydenta miasta. A to oznaczało, że nawet jeśli wygrałaby wybory, nie mogłaby objąć funkcji. Wskazano przy tym na artykuł 492 paragraf 1 punkt 6 kodeksu wyborczego. TK nie zgodził się z taką argumentacją.

 - Podstawowe znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy miało ustalenie kręgu osób, do których ma zastosowanie artykuł 492 paragraf 1 punkt 6 k.w. Przepis ten należy stosować jedynie do urzędujących wójtów, a nie do kandydatów na ten urząd. We wskazywanej sprawie komisarz błędnie pouczył niepełnosprawnego - uzasadniał Marek Kotlinowski, sędzia sprawozdawca.

Podkreślał, że mandat wójta wygasa, jeśli niezdolność do pracy lub do samodzielnej egzystencji została stwierdzona względem osoby piastującej urząd. Sędzia sprawozdawca przywołał przykład lotnika wojskowego, który uzyskał orzeczenie o niezdolności do pracy związanej z jego obowiązkami zawodowymi.

- Taka osoba, mimo że posiada stosowne orzeczenie, najprawdopodobniej nie będzie miała problemów z wykonywaniem funkcji kierownika jednostki samorządowej - mówił Marek Kotlinowski".

 Przykład ten wyraźnie świadczy o dyskryminacyjnej wymowie postanowień artykułu 4 ustawy. Przecież tylko niektóre sprawy trafiają do sądów, a do Trybunału Konstytucyjnego tylko wyjątkowo. Można więc przypuszczać, że jest to poważna przeszkoda w zatrudnieniu osób niepełnosprawnych.

 Drugim, znacznie powszechniejszym sposobem utrudniania rehabilitacji zawodowej i zatrudnienia jest przyznawanie osobom niepełnosprawnym szczególnych uprawnień, takich jakich nie posiadają inni pracownicy w danym zawodzie lub zakładzie pracy. Nie będę szczególnie uzasadniać szkodliwości tego rodzaju uprawnień. Na ten temat w środowisku naszym odbyło się sporo dyskusji. Osoby, które uważają, że uprawnienia te są szkodliwe nie znajdują zrozumienia. Przypomnę więc tylko, jakie uprawnienia mam na myśli - skrócony czas pracy, dodatkowe dni urlopu, możliwość zwalniania się z pracy w celu skorzystania z porady lekarza.

Można powiedzieć, że jest to dyskryminacja pozytywna, tj. jej celem jest ułatwienie życia niepełnosprawnego pracownika, a konsekwencją utrudnienie znalezienia pracy i utrzymania się w zatrudnieniu.

Tak samo szkodliwe jest stawianie pracodawcom wygórowanych wymogów dotyczących tworzenia warunków pracy niepełnosprawnym pracownikom. Tu do interpretowania prawa włączają się urzędnicy i specjaliści rehabilitacji osób niepełnosprawnych.

Przykładem może być opracowanie i opublikowanie wymogów, jakie powinno spełniać stanowisko niewidomego pracownika biurowego. W miejscu pracy takiego urzędnika należy zlikwidować progi, zainstalować uchylne okna, sprowadzić specjalne meble z obrotowymi szufladami, klamki pochować w płaszczyźnie drzwi, ściany korkiem wyłożyć i jeszcze kilka warunków. Chyba nie ulega wątpliwości, że są to zaporowe wymagania. Żaden pracodawca przy zdrowych zmysłach, po przeczytaniu takiego katalogu wymagań, z pewnością niewidomego nie zatrudni. A przecież wszystko to nie jest konieczne i chyba nigdzie takich warunków niewidomym nikt nie stwarza. Nie mają ich nawet we własnych mieszkaniach. Na szczęście prawodawca nie wpadł na tak niedorzeczny pomysł i wymogi te nie stały się prawem.

Klucze do tak pozamykanych drzwi znaleźć mogą raczej stowarzyszenia działające na rzecz niewidomych. Indywidualne osoby nie bardzo mogą walczyć ze złym prawem i gigantomanią roszczeniową niektórych specjalistów rehabilitacji.

 

Najbliżsi jako przeszkoda do samodzielności, w tym ekonomicznej

Zatrudnienie umożliwia uzyskiwanie stałych dochodów, a pieniądze umożliwiają zaspokajanie wielu potrzeb fizjologicznych, psychologicznych i społecznych. Niewielu posiada dochody z innych źródeł niż zatrudnienie albo pochodne od zatrudnienia - renty i emerytury. Jeżeli osoba niewidoma czy słabowidząca nie pracuje, nie może być równorzędnym partnerem, członkiem społeczności, w której żyje, nie może założyć i utrzymać rodziny, korzystać z dóbr kultury. Osoba taka jest na utrzymaniu innych osób, co jest bardzo niekorzystne ze względów psychicznych i społecznych.

Mimo niewątpliwych korzyści z zatrudnienia, osoby najbliższe niekiedy powstrzymują niewidomego przed usamodzielnieniem się i podjęciem pracy zawodowej. Niektórzy uważają, że ślepota jest tak ciężkim kalectwem i tak wielkim nieszczęściem, że podejmowanie jakiegokolwiek wysiłku jest zupełnie niecelowe. Czasami najbliżsi, przede wszystkim matki, uważają że ich nieszczęśliwe dziecię, chociażby miało 50 lat, powinno odpoczywać, niczym się nie zajmować, a one wszystko za nie zrobią.

Apelowanie do rozsądku takich matek, na ogół nie zmienia ich postępowania, bo nie kierują się rozsądkiem, tylko uczuciami. To samo dotyczy, chociaż w mniejszym stopniu, niektórych współmałżonków czy rodzeństwa.

Czasami do sprawy mieszają się sąsiedzi, znajomi i członkowie dalszej rodziny. Wnoszą oni swoją niewiarę w możliwości niewidomych i pseudohumanitaryzm. Uważają, że dla niewidomego najlepsza jest bezczynność. Uważają, że jeżeli dostanie jeść, ma ciepło i ubranie, więc niech sobie radia posłucha i się nie męczy.

Na szczęście postawy takie spotykamy coraz rzadziej. Jeżeli jednak się zdarzają, stanowią wielką przeszkodę na drodze do samodzielności, a więc i do zakładu pracy.

Niestety, w niektórych przypadkach perswazja, a nawet przykłady niewidomych, którzy sobie świetnie radzą, nie przekonują i nie skłaniają do zmiany poglądów oraz zmiany postępowania.

Czasami niewidomi poddają się temu dyktatowi. Dla niektórych sytuacja taka jest nawet wygodna, nie wymaga od nich wysiłku, inicjatywy, starań, ryzyka narażenia się na niepowodzenie i przykrości.

Jeżeli drzwi te zatrzaskiwane są z miłości - rzeczywistej czy udawanej - jeżeli niewidomemu to odpowiada, trudno jest coś na to poradzić.

Zwykle korzystniejsze jest oddziaływanie na niewidomego niż na jego rodzinę. Oddziaływania na rodzinę jednak również nie należy zaniedbywać, gdyż czasami okazują się skuteczne.

Uniwersalnym kluczem do tych drzwi jest wola walki niewidomego z przeciwnościami, chęć normalnego życia i niechęć do rezygnowania z niczego, co jest osiągalne. Takie postawy należy wzmacniać.

 

Niezależnie od wszystkich trudności, ograniczeń, oporów i przeciwdziałań, konieczne jest poszukiwanie kluczy do tych pancernych drzwi, do wrót pozamykanych na solidne zamki. W poszukiwaniu tych kluczy powinni współdziałać specjaliści rehabilitacji niewidomych, pracownicy i działacze organizacji pozarządowych działających na rzecz osób z uszkodzonym wzrokiem i rodziny tych osób. Przede wszystkim jednak, same osoby niewidome i słabowidzące powinny trud ten podejmować. Powinny uwierzyć, że ich wysiłek przyniesie dobre rezultaty, że będzie celowy i opłacalny. Powinny wiedzieć, że w znacznej mierze od nich zależy, czy będą nieszczęśliwymi kalekami, czy ludźmi podobnymi do swoich znajomych, sąsiadów, członków rodziny.

Ta wiara, ten wysiłek i determinacja będą uniwersalnym kluczem, którym da się otworzyć, jeżeli nie wszystkie, to prawie wszystkie drzwi, za którymi jest w znacznej mierze samodzielne życie, szacunek do siebie i szacunek ludzki. Warto szukać takiego klucza i warto go używać.