Skryba
Niepe�nosprawno�� zatrzaskuje drzwi
Dla ka�dego cz�owieka, od wczesnego dzieci�stwa do staro�ci, �wiat jest pe�en zamkni�tych drzwi, wrót, furtek, szufladek, szkatu�ek, komórek, pokoi, klatek, kufrów, skrzy� i innych skrytek. Ka�dy z nas chce lub musi si� do nich dosta�. Zmuszony jest wi�c ci�gle dobiera� klucze do zamków, na które s� pozamykane. Musi stara� si� otwiera� zamkni�te przed nim drzwi, a wi�c ci�gle dobiera� i dopasowywa� klucze, kluczyki, wytrychy i ró�ne sposoby otwierania.
Dla niemowl�cia zamkni�tymi na siedem spustów drzwiami, wr�cz bram�, s� pr�ty �ó�eczka, przez które próbuje prze�o�y� kaczuszk�. W takim po�o�eniu nie przechodzi, w innym te� nie i w kolejnym równie� nie. Dziecko próbuje, zabawk� obraca na ró�ne sposoby a� trafi na w�a�ciwe po�o�enie, tj. na takie, w którym nie jest ona szersza ni� odleg�o�ci mi�dzy szczebelkami. Mama j� podnios�a i poda�a. Dziecko znowu próbuje i nie wie, dlaczego poprzednio przesz�a, a teraz nie chce. Manipuluje ni� a� znowu trafi na w�a�ciwe u�o�enie. Mama znowu poda, a dziecko podejmie kolejne próby, które staj� coraz krótsze, kaczuszka coraz �atwiej b�dzie przechodzi�a mi�dzy szczebelkami �ó�eczka, a� w ko�cu w�a�ciwy klucz zostanie znaleziony i drzwi zostan� otworzone.
Nie ko�czy to jednak zadania. Kaczka przechodzi�a, a mi� nie chce przej��. Po wielu próbach, po gromadzeniu do�wiadczenia, dziecko uczy si� ocenia� wielko�� przedmiotów, jego kszta�t i z czasem nawet bez prób wie, �e czerwony mi� jest zbyt du�y, �eby przepchn�� go mi�dzy szczebelkami �ó�eczka. Z czasem dowie si� te�, �e misia równie� mo�na przemie�ci� za �ó�eczko, tyle �e nie mi�dzy szczebelkami �ó�eczka, a przez górn� kraw�d� obudowy.
Kolejnym przyk�adem mog� by� pierwsze kroki dziecka. Mama stawia je przed sob�, a tato lub babcia rozk�ada r�ce i zach�ca: "chod� do mnie". I znowu po wielu próbach dziecko uczy si� chodzi�. Kolejny klucz zosta� znaleziony i drzwi zosta�y szeroko otworzone, �wiat si� rozszerzy�, wzbogaci�, sta� si� bardziej interesuj�cy. Teraz ju� mo�na �ci�gn�� serwet� ze stolika i zobaczy�, co stanie si� z fili�ankami albo z wazonikiem.
Tak jest przez ca�e �ycie. Pe�no jest tych drzwi. Poznawanie liter, uczenie si� sk�adania ich w s�owa, a s�ów w zdania, rysowanie kotka, gra w pi�k�, nauka ta�ca, j�zyków obcych, zadania w pracy zawodowej, problemy do rozwi�zania w �yciu spo�ecznym - setki, tysi�ce i chyba miliony ró�nych sytuacji, które wymagaj� stosowania wiedzy, uczenia si�, sprytu, inteligencji i korzystania z do�wiadcze� w�asnych oraz innych ludzi.
Ca�y �wiat sk�ada si� z ró�nych przeszkód, trudno�ci, zada� do rozwi�zania, drzwi do otworzenia. Doda� nale�y, �e s� one pozamykane na ró�ne zamki: proste i skomplikowane, tradycyjne i elektroniczne, zatrzaskowe i z szyfrem numerycznym. Najcz�ciej trzeba dopasowa� klucze do dwóch albo i kilku zamków. Jedne drzwi mo�na otworzy� przy pomocy prostego klucza, a inne wymagaj� znajomo�ci szyfru, jeszcze inne has�a, a najcz�ciej wielu ró�nych kluczy, kluczyków, przycisków itd.
Niektóre drzwi otwieraj� si� �atwo. Wystarczy chwyci� za klamk� i poci�gn�� lub popchn��. Otworzenie innych drzwi, np. uzyskanie dyplomu in�yniera lub lekarza wymaga wielu lat studiów i opanowania najró�norodniejszych umiej�tno�ci, wymaga nauczenia si� pos�ugiwania tysi�cami kluczy i kluczyków.
Doda� wypada, �e s� i takie zamki, których ani rusz samodzielnie otworzy� nie mo�na. Wówczas trzeba wezwa� �lusarza albo zamek rozbi� przy pomocy �omu.
Tak wygl�da w uproszczeniu �wiat wszystkich ludzi. Je�eli jednak rozwa�anie to zastosowa� do osoby niewidomej, wszystko staje si� o wiele bardziej skomplikowane. Tam, gdzie normalnie wystarczy zastosowanie jednego prostego klucza, niewidomy musi u�y� przynajmniej dwóch kluczy.
Niewidomemu niemowl�ciu znacznie trudniej operowa� zabawkami, odnajdywa� te, które odsun� si� nieco od jego r�k, znacznie trudniej manipulowa� nimi, a ju� zupe�nie nie jest mo�liwe stwierdzenie, co sta�o si� z zabawk�, która wypad�a poza �ó�eczko. Niewidome dziecko nie mo�e spojrze� i zobaczy�, �e zabawka le�y na pod�odze przy jego �ó�eczku. Dla niego zgin�a, wpad�a w nico��. Musi wi�c znale�� klucz do rozwi�zania tego problemu. Pomo�e mu w tym s�uch i do�wiadczenie.
Tak samo jest z przej�ciem paru kroków od mamy do taty. Dziecko nie widzi r�k gotowych go podtrzyma�, pomóc, wyratowa�. Teraz to ju� nie tylko zabawka mo�e wpa�� w czarn� dziur�, ale dziecko, w jego rozumieniu, mo�e si� tam znale��.
Niektóre zamki s� dosy� �atwe do otworzenia, ale mi�o�� najbli�szych powoduje, �e staj� si� bardzo trudne i wymagaj� dodatkowych kluczy i kluczyków. Tak jest wtedy, kiedy rodzice w trosce o bezpiecze�stwo dziecka ograniczaj� jego ruchy, jego naturaln� ciekawo�� i aktywno��. Zreszt� nie dotyczy to tylko dzieci. Cz�sto kochaj�ca �ona czy kochaj�cy m�� mog� z zaradnego wspó�ma��onka zrobi� cz�owieka zale�nego, niezaradnego, niesamodzielnego. Mia� on ju� opanowane umiej�tno�ci dobierania kluczy do ró�nych zamków, ale przez ci�g�e wyr�czanie go przez widz�cego wspó�ma��onka, (mog� to równie� by� rodzice doros�ego cz�owieka) zamki te nie s� u�ywane i rdzewiej�. Coraz trudniej je otwiera�, a� z czasem staje si� to zupe�nie niemo�liwe.
Znane s� przyk�ady niewidomych bardzo samodzielnych, którzy swobodnie chodzili po ca�ym mie�cie i podró�owali po kraju, a nawet poza jego granicami. Kiedy warunki ich �ycia uleg�y zasadniczej zmianie na "lepsze", np. o�enili si� lub awansowali na stanowiska, na których przys�ugiwa�y s�u�bowe samochody, stali si� niezaradni i przestali bez przewodnika wychodzi� na ulic�. Zamki do samodzielno�ci w tej dziedzinie zardzewia�y, a klucze do nich zosta�y zgubione.
Najprostszy zamek, czyli taki, który mo�na otworzy� jedynie przez naci�ni�cie klamki, dla niewidomego stanowi dodatkowy problem. Trzeba najpierw odnale�� drzwi, a na nich klamk�, co bez kontroli wzrokowej nie jest tak proste, jak dla ludzi widz�cych.
Pisa�em, �e w niektórych sytuacjach konieczne jest wezwanie �lusarza. Dla niewidomych takimi �lusarzami s� instruktorzy rehabilitacji, orientacji przestrzennej, czynno�ci samoobs�ugowych, pos�ugiwania si� komputerem oraz inni specjali�ci, a tak�e sprz�t i pomoce rehabilitacyjne z ud�wi�kowionymi komputerami oraz innymi urz�dzeniami tego rodzaju w��cznie.
Nale�y te� zauwa�y�, �e niektórzy niewidomi u�ywaj� �omu do otwierania drzwi, z którymi sobie nie radz�. Takimi �omami s� ich postawy roszczeniowe, przekonanie, �e wszystko im si� nale�y, bo nie widz� i wymuszanie ró�nego rodzaju pomocy i �wiadcze�. �omem jest te� �ebractwo i tyflocentryzm, czyli odnoszenie wszystkiego do w�asnej niepe�nosprawno�ci. Nie s�u�y to dobrze ani im, ani drzwiom traktowanych takim �omem, czyli osobom i instytucjom, które maj� zaspokaja� ich wygórowane potrzeby. Rozbicie drzwi �omem, wprawdzie umo�liwia przej�cie przez nie, ale tworzy kolejne problemy, zatrzaskuje kolejne drzwi. Wy�amane drzwi trzeba naprawi�, ale tego wi�kszo�� ludzi samodzielnie nie potrafi. Potrzebna jest pomoc stolarza albo �lusarza, kiedy tylko zamek zosta� rozbity.
Niewidomy, który nachalnie wymusza zaspokajanie swoich potrzeb, cz�sto pozornie osi�ga cel. Rozbija drzwi i otrzymuje to, czego si� domaga�. Fakt ten jednak tworzy nowe problemy, zatrzaskuje drzwi kontaktów z lud�mi, tworzy negatywn� o nim opini�, prowadzi do izolacji spo�ecznej. Potrzebny jest fachowiec, który potrafi pomóc naprawi� to, co zosta�o popsute, naprawi� rozbite drzwi do ludzi.
Rozwa�ania te s� wst�pem do bardziej szczegó�owych opisów ró�nych sytuacji, do dobierania ró�nych kluczy do ró�nych zamków, oliwienia, oczyszczania z rdzy i kurzu, do osi�gania samodzielno�ci w ró�nych dziedzinach �ycia.
Na pierwszy ogie� spróbujmy si� zastanowi�, kto to jest niewidomy. Wbrew pozorom s� to pot�ne wrota zamkni�te na wiele skomplikowanych zamków. Je�eli jednak nie spróbujemy ich sforsowa�, nie uda si� nam przej�� przez te wrota, nie uda nam si� zrozumie� siebie, swoich ogranicze� i mo�liwo�ci, a ludziom widz�cym nie uda si� zrozumie� osób niewidomych.
Kim s� niewidomi?
Niewidomi �yj� za zamkni�tymi drzwiami. Jacy oni s�? Nie dowiemy si� tego, je�eli nie otworzymy drzwi do pomieszczenia, w którym si� znajduj�, a do tego potrzebny jest nam klucz, a mo�e liczne klucze.
Tymczasem niech nam wystarczy ten jeden, tj. wiedza, �e niewidomi nie stanowi� odr�bnego gatunku ludzkiego i to pod �adnym wzgl�dem nie s� odr�bn� ras�. Niestety, cz�sto ludzie uwa�aj�, �e jest inaczej i przypisuj� im ró�ne cechy, dobre i z�e, w zale�no�ci od ich postaw wobec osób niewidomych.
Nie jest prawd�, �e niewidomi maj� wspania�y s�uch muzyczny, chocia� s� i tacy, którzy dysponuj� s�uchem absolutnym. Nie jest prawd�, �e niewidomi maj� niezwykle czu�y dotyk, w�ch czy inne zmys�y. Mo�na powiedzie�, �e nawet ich zmys�y cz�ciej s� mniej czu�e ni� ludzi widz�cych. Wynika to st�d, �e niekiedy ten sam czynnik, który uszkadza wzrok, uszkadza równie� inne zmys�y, np. dotyk. Tak jest z cukrzyc� czy chorobami wirusowymi, na które mog� chorowa� kobiety w ci��y, np. z ró�yczk�. Choroba taka mo�e uszkodzi� wzrok, ale mo�e te� os�abi� s�uch, dotyk, w�ch czy sprawno�� fizyczn�. Tak samo zatrucia czy niektóre wypadki mog� powodowa� utrat� wzroku, s�uchu, powonienia.
Je�eli kto� uwa�a, �e niewidomi ró�ni� si� cechami psychicznymi, wyczulonymi innymi zmys�ami, posiadaniem "szóstego zmys�u", sprawno�ci� umys�ow� czy jakimikolwiek innymi cechami, których nie posiadaj� inni ludzie, albo posiadaj� je w mniejszym stopniu, zatrzaskuje niewidomym dodatkowe drzwi. Wstawia te� dodatkowe zamki we drzwi ju� istniej�ce.
Brak wzroku jest tylko jedn� z cech, które charakteryzuj� cz�owieka. Takimi cechami s� te�: pochodzenie etniczne, rasa, kolor w�osów i oczu, wykszta�cenie, wykonywany zawód i wiele innych. Ale trzeba wiedzie�, �e w�ród Polaków i ich s�siadów, rudych i brunetów, chudych, grubych, w�ród lekarzy, prawników i rolników s� ró�ni ludzie; dobrzy i �li, m�drzy i g�upi, szlachetni i podli. Jacy wi�c s� niewidomi?
Na to pytanie jest tylko jedna prawdziwa odpowied� - niewidomi s� po prostu ró�ni, podobnie jak pozostali ludzie.
Niewidomi ró�ni� si� mi�dzy sob� wzrostem, tusz�, cer�, kolorem w�osów, charakterem, cechami osobowo�ci, wyznawanymi normami etycznymi, �wiatopogl�dem, przekonaniami politycznymi, zdolno�ciami i wszystkimi innymi cechami, jakie mo�na wymy�li�. W�ród niewidomych s� kobiety i m�czy�ni, dzieci i doro�li, starzy, zdrowi i chorzy, inteligentni i upo�ledzeni umys�owo, silni i s�abi, zaradni i niezaradni, uczciwi i kr�tacze, biedni i zamo�ni, weseli i smutni, abstynenci i pijacy, osoby szlachetne i przest�pcy, a nawet zbrodniarze. Jak� tylko chcieliby�my cech� rozpatrywa�, znajdziemy j� u niewidomych, w du�ym nat�eniu lub w niewielkim, podobnie jak u pozosta�ych ludzi.
A rozpatruj�c z drugiej strony - nie ma ani jednej cechy, poza utrat� wzroku lub jego os�abieniem, która odró�nia�aby niewidomych od ludzi widz�cych.
Niewidomych ��czy wi�c tylko utrata lub powa�ne uszkodzenie wzroku. Ta cecha nie okre�la jednak dok�adnie osób, które nazywamy niewidomymi. Przede wszystkim prawnie, organizacyjnie i potocznie niewidomymi nazywamy równie� s�abowidz�cych. Powinni�my jednak wiedzie�, �e czym innym jest nie widzie� zupe�nie, a czym innym widzie� z ostro�ci� dziesi�ciu procent, a nawet jednego procentu, mo�e nawet u�amek procentu.
Cho�by tylko poczucie �wiat�a ma wielkie znaczenie psychologiczne, mimo niewielkiego praktycznego. Lokalizacja �ród�a �wiat�a stwarza niewidomemu znacznie wi�ksze mo�liwo�ci, a zdolno�� widzenia kontrastowych kolorów, bieli i czerni oraz szaro�ci ma du�e praktyczne znaczenie, nie mówi�c ju� o psychologicznym.
Je�eli ostro�� widzenia osoby s�abowidz�cej, któr� nazywamy niewidom�, wynosi dziesi�� procent, najcz�ciej mo�e ona czyta� i swobodnie porusza� si� po znanych i nieznanych miejscach.
Ograniczona ostro�� widzenia jest tylko jednym z czynników ró�nicuj�cych osoby, które prawnie i spo�ecznie s� uznane za niewidome.
Innym, wa�nym czynnikiem jest okres �ycia, w którym nast�pi�a utrata wzroku. Je�eli kto� utraci� wzrok do pi�tego roku �ycia lub urodzi� si� bez mo�liwo�ci widzenia czy z bardzo ograniczon� mo�liwo�ci�, uwa�any jest za niewidomego. Je�eli wzrok utraci� po pi�tym roku �ycia, jest osob� ociemnia��. Jest to wa�ne rozró�nienie. Osoby ociemnia�e zachowuj� w pami�ci obraz otaczaj�cego �wiata. Wiedz� czym jest kolor, �wiat�o, gra cieni, czym perspektywa, jak wygl�da twarz rozja�niona u�miechem i jak wykrzywiona gniewem. Osoby niewidome tego nie wiedz�, bo nie zachowa�y si� w ich pami�ci wra�enia i spostrze�enia wzrokowe. Trudniej im rozumie� literackie opisy przyrody i potoczne rozmowy. Trudniej dobiera� pod wzgl�dem kolorystycznym cz�ci garderoby, a nawet schludny ubiór, bo nie zauwa�� plamy, kurzu na ubraniu itd.
To rozró�nienie równie� nie wyczerpuje zró�nicowania osób ze wzgl�du na stan ich wzroku. S� osoby, które przy dobrym o�wietleniu widz� ca�kiem nie�le, ale trac� t� zdolno�� wieczorem - kurza �lepota albo �lepota zmierzchowa. S� osoby, które maj� powa�ne trudno�ci z adaptacj� wzroku do zmieniaj�cych si� warunków o�wietleniowych - przestaj� widzie� na do�� d�ugi czas po przej�ciu z jasno o�wietlonego chodnika do pomieszczenia, w którym panuje mrok. Inne osoby po wyj�ciu z ciemniejszego pomieszczenia na ulic� zalan� �wiat�em przestaj� widzie� cokolwiek. Nast�puje u nich ol�nienie.
Wiele osób ma ubytki w polu widzenia. Jedni widz� gór� oka i musz� mocno pochyla� g�ow�, �eby zobaczy�, co maj� pod nogami. Inni widz� do�em oczu i wtedy musz� mocno zadziera� g�ow�, �eby widzie�, co si� znajduje kilkana�cie metrów przed nimi. S� osoby, które widz� lew� stron� lub praw�. Jedne maj� uszkodzone widzenie centralne, inne obwodowe. W pierwszym przypadku nie widzi si� tego, co znajduje si� na wprost, w drugim z boków. W niektórych przypadkach pole widzenia jest poszatkowane na czynne i nieczynne fragmenty. �wiat ogl�dany przy takich wadach ró�ni si� zasadniczo od tego, który widz� osoby posiadaj�ce dobry wzrok.
Je�eli ubytki w polu widzenia s� bardzo du�e, mo�e wyst�pi� tzw. widzenie lunetowe. Ostro�� widzenia w takim przypadku mo�e by� nawet stuprocentowa, lecz pole widzenia jest bardzo ma�e. W kra�cowych przypadkach osoba z tak� wad� wzroku ogl�da otoczenie jak przez dziurk� od klucza. Przedmioty, które mieszcz� si� w tej dziurce widzi doskonale, a par� centymetrów w lewo, w prawo, w gór� lub w dó� nie widzi nic zupe�nie. Takie widzenie, chocia� mo�e bardzo dok�adne, jest ma�o praktyczne. Mo�na np. zobaczy� osob� znajom�, chcie� podej�� do niej, ale przywita� kogo� obcego, bo osoba znajoma wypad�a z pola widzenia.
Je�eli do tego dodamy oczopl�s, krótkowzroczno�� i dalekowzroczno��, trudno�ci z akomodacj�, czyli ograniczon� zdolno�ci� przystosowania si� oka do ogl�dania przedmiotów z ró�nych odleg�o�ci, mo�e jeszcze jakie� inne wady wzroku, b�dziemy mieli obraz zró�nicowania osób zwanych niewidomymi. Widzimy wi�c jasno, �e cecha, która niby to jest wspólna dla niewidomych, wcale tak� nie jest.
Wa�na jest równie� przyczyna i sposób utraty wzroku. W tym przypadku skutek mo�e by� identyczny, tj. utrata wzroku, ale psychiczny jego odbiór jest inny.
Inaczej czuje si� cz�owiek, który stopniowo traci wzrok na skutek choroby, ni� ten, który traci go nagle w wyniku wypadku. Ten pierwszy stopniowo uczy si� dobiera� klucze do zatrzaskuj�cych si� kolejno drzwi i drzwiczek, uczy si� pos�ugiwa� innymi zmys�ami, przyzwyczaja si� do coraz gorszego wzroku. Ten drugi od razu staje przed wszystkimi zatrza�ni�tymi drzwiami, do których nie zna kluczy, ba, nawet nie wie, �e takie klucze istniej�.
Jeszcze w innej sytuacji psychicznej jest cz�owiek, który utraci wzrok, np. na skutek wypicia alkoholu metylowego lub na skutek samookaleczenia w wi�zieniu. W takim przypadku mo�e wyst�powa� poczucie winy i negatywne oceny ze strony najbli�szych oraz obcych osób. To z kolei ma wp�yw na jego zachowanie, na stosunki z lud�mi, na wstawienie w jego przestrze� �yciow� wielu drzwi ze skomplikowanymi zamkami.
Mam nadziej�, �e wykaza�em, i� nie mo�na mówi� o �adnych cechach wspólnych dla niewidomych. Ka�da próba ich etykietowania, klasyfikowania, przypisywania im jakich� cech charakteru, w�a�ciwo�ci umys�u czy sprawno�ci zmys�ów nie ma realnych podstaw.
Niezale�nie od wielkiego zró�nicowania osób niewidomych, niezale�nie od w�a�ciwo�ci ich wzroku, ka�da wada wzroku, a zw�aszcza ca�kowity brak mo�liwo�ci widzenia czegokolwiek, nawet najsilniejszego �wiat�a sprawia, �e nie ma czynno�ci, któr� by niewidomi lepiej wykonywali ni� ludzie widz�cy. Niektóre czynno�ci mog� wykonywa� równie dobrze, lepiej nie. Utrata b�d� os�abienie wzroku w niczym im nie pomaga, a w wielu czynno�ciach przeszkadza. Trudniej im otworzy� ka�de drzwi, trudniej dobra� w�a�ciwy klucz. Niemniej ich mo�liwo�ci s� znacznie wi�ksze ni� mog�oby si� wydawa�. Jest to wynikiem rehabilitacji, opanowania umiej�tno�ci wykonywania ró�nych czynno�ci metodami bezwzrokowymi, stosowania sprz�tu i pomocy rehabilitacyjnych, nauczenia si� korzystania z informacji pozyskiwanych przy pomocy innych zmys�ów, zw�aszcza s�uchu i dotyku.
Tak wi�c niewidomi s� tacy sami jak spo�ecze�stwo, w którym �yj�. I nie mo�e by� inaczej. Cz�owiek jest istot� spo�eczn�, kszta�tuje go kultura jego narodu i historia, �rodowisko, w którym �yje, rodzina, religia, literatura, film, telewizja, internet itd. Z drugiej strony, ka�dy z nas wp�ywa na innych i przyczynia si� do kszta�towania ich osobowo�ci, mentalno�ci i obyczajowo�ci.
Niewidomi s� cz�ci� cywilizacji, w jakiej si� wychowuj�, cz�ci� swojego narodu, lokalnej spo�eczno�ci i rodziny. Maj� podobne aspiracje �yciowe, marzenia i d��enia, tyle �e wszystko przychodzi im trudniej. Przed nimi wi�cej pozamykanych drzwi i wi�cej zamków je zabezpieczaj�cych. Mimo to mog� opanowa� metody ich otwierania, a przynajmniej wiele z nich.
Je�eli wi�c chcemy zrozumie� niewidomych, je�eli niewidomi chc� zrozumie� siebie, musz� przyj��, �e s� takimi samymi lud�mi jak inni, tyle �e nie widz� lub maj� bardzo os�abiony wzrok. Jest to podstawa ich rehabilitacji i spo�ecznego funkcjonowania, czyli szerokiego otwarcia drzwi na �wiat i na ludzi. Musz� te� uzna�, �e nie istniej� �adne cechy wspólne dla wszystkich osób nazywanych niewidomymi. Z pewno�ci� na przyk�ad �lepota medyczna albo inaczej �lepota czarna, jest cech� wspóln� osób ca�kowicie niewidomych, tj. takich, którzy nie maj� nawet poczucia �wiat�a. Takich osób jest jednak bardzo ma�o - pewnie mniej ni� 2 procent osób uznawanych za niewidome.
T� sam� prawd� musz� przyj�� osoby widz�ce, które pracuj� z niewidomymi, cz�onkowie ich rodzin, s�siedzi itd. Bez tego, zamiast u�atwia� im otwieranie coraz to nowych drzwi, b�d� wstawia� dodatkowe zamki do istniej�cych drzwi i zatrzaskiwa� przed nimi te, które nauczyli si� ju� otwiera�.
Bez w�tpienia niewidomi nie stanowi� odr�bnego gatunku ludzkiego. Nie oznacza to jednak, �e niepe�nosprawno�� nie ma �adnego wp�ywu na ich zachowanie, psychik�, uspo�ecznienie i na pozosta�e dziedziny �ycia. Tak powa�na niepe�nosprawno��, jak� jest utrata wzroku, musi wywiera� wp�yw na wszystko, co dotyczy osoby poszkodowanej. Nie mo�na jednak powiedzie� jednoznacznie, jaki to jest wp�yw - negatywny czy pozytywny. Z pewno�ci� mo�e by� i bywa zarówno negatywny, jak i pozytywny. Dla jednego brak wzroku jest czynnikiem mobilizuj�cym do wysi�ku, do ch�ci dorównania osobom widz�cym, do jak najwy�szego stopnia samodzielno�ci. Dla innych niepe�nosprawno�� jest usprawiedliwieniem bierno�ci, gnu�no�ci, rezygnacji z ambitnych d��e� do samodzielno�ci. Jedni i drudzy wymagaj� odpowiednich narz�dzi, kluczy do otworzenia drzwi przez tych ambitnych i kluczy do pobudzenia tych gnu�nych. To jednak b�dzie przedmiotem rozwa�a� w przysz�o�ci.
Zastanowimy si� równie�, czy niewidomi i osoby widz�ce z ich otoczenia przyjmuj� te prawdy, czy maj� w�asne pogl�dy, czy uwa�aj�, �e wszystko wiedz� i nie musz� korzysta� z fachowej wiedzy, ani fachowej pomocy.
Fundacja KLUCZ, 02-493 Warszawa, ul. Kra�cowa 23/27
e-mail:
fundacja@klucz.org.pl
Pe�ne dane kontaktowe