Recenzja książki Stanisława Kotowskiego pt. "Cele rehabilitacji niewidomych i słabowidzących"
Z przyjemnością pragnę polecić Państwu wymienioną w tytule pozycję.
Jest to książka szczególna, bo od podobnych odróżnia ją osobisty stosunek autora do omawianych zagadnień. Autor bowiem jest przedmiotem i podmiotem zabiegów rehabilitacyjnych. Podmiotem, ponieważ jest człowiekiem wczesnoociemniałym, który przeszedł drogę rehabilitacyjną od wczesnego dzieciństwa poprzez edukację, pracę zawodową, życie rodzinne i społeczne. Natomiast przedmiotowość zabiegów rehabilitacyjnych związana jest z ich skutecznością.
Rehabilitacja niewidomych i słabowidzących w literaturze przedmiotu to przede wszystkim wielość podręczników i publikacji o charakterze teoretycznym, w których w terminologii i analizie badań czytelnik niezwiązany zawodowo z rehabilitacją może łatwo się zagubić. Autor unika takich pułapek, pisząc możliwie najbardziej prostym językiem i sięgając do wielu przykładów zarówno z bogatego życia własnego, jak i sytuacji wziętych z życia wielu niewidomych.
Autor jako wczesnoociemniały, mieszkający w niewielkiej miejscowości, nie miał specjalnych perspektyw życiowych, szczególnie że w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku nie było jeszcze słynnej polskiej szkoły rehabilitacji, a niewidomi dopiero szukali swego miejsca w powojennej rzeczywistości. Nie było wsparcia poradniczego i technicznego, a droga do samodzielności wiodła przez spółdzielnie niewidomych. Było to już pewne osiągnięcie, ponieważ niewidomi mogli podjąć zatrudnienie, uzyskiwać zarobki i stać się niezależnymi od otoczenia.
Ważne jest, aby w procesie rehabilitacji wyznaczać cele nieprzekraczające możliwości wykonawczych jednostki. W innym przypadku oddziaływanie rehabilitacyjne jest wysoce nieskuteczne. I takie cele autor sobie wyznaczył w sposób intuicyjny, podejmując pracę w skrajnie trudnych warunkach, a następnie naukę w systemie wieczorowym. Brakowało podręczników, pomocy naukowych, a uczeń miał do dyspozycji jedynie tabliczkę, papier brajlowski i rysik. Niemniej jeden z ważnych celów rehabilitacyjnych zostaje osiągnięty. Autor nie tylko kończy z pozytywnym wynikiem szkołę średnią, ale także celująco wydział psychologii, by po latach błyskotliwie napisać i obronić doktorską dysertację.
Przywołując ścieżkę edukacyjną autora pragnę podkreślić ważny czynnik warunkujący skuteczność rehabilitacji. Jest to determinacja nie zawsze doceniana w osiąganiu celu. Bardzo często koncentrujemy się na tworzeniu sprzyjających warunków, wszelkiego rodzaju czynników wspierających i agend pomocowych. Są to bardzo ważne nośniki rehabilitacyjnego sukcesu, ale jedynie wspierające aktywność zainteresowanych, czyli przysłowiowa "wędka".
Autor nie daje gotowych rozwiązań, po które można sięgnąć jak po "tabletkę" czy schemat. Czytamy: "Nie będzie to podręcznik, z którego można nauczyć się rozwiązywania wszystkich problemów. Moim zadaniem jest wskazanie na ich istnienie, skutki błędnego postępowania, skutki niepodejmowania niezbędnych działań, potrzeby poszukiwania pomocy i wykazania, że są to problemy wspólne dla wielu osób, a nie wyjątkowe, które dotyczą wyłącznie konkretnej osoby, wyłącznie mnie".
Bowiem nie ma gotowych rozwiązań, mogą być jedynie sugestie poparte praktyką i doświadczeniem piszącego, ponieważ każdy człowiek jest indywidualnością. Świadomość tego faktu powinna ukierunkować poszukiwanie pomocy w przezwyciężaniu trudności, odwoływanie się do pomocy specjalistów, umiejętne oraz elastyczne nakreślanie celów przed sobą, oraz przed osobami bliskimi.
Przewodnią ideą opracowania jest zaangażowanie przede wszystkim samej osoby zainteresowanej. Członkowie rodziny, pracownicy agend pomocowych powinni i mogą być sojusznikami osób z uszkodzonym wzrokiem, szczególnie nowo ociemniałych czy tracących wzrok. Wielu psychologów i pedagogów zwraca uwagę na czynniki stresogenne utrudniające proces rehabilitacji, ale też trzeba pamiętać, ze niwelowanie wszelkich sytuacji stresowych, wszelkich trudności koniecznych do pokonania daje odwrotny do zamierzonego skutek - jednostka pozbywa się odporności psychicznej, staje się bierna i nawet nie potrafi, a przede wszystkim nie chce podjąć trudu zmiany sytuacji, okiełznania jej. Nienauczona i nieprzygotowana do życia nie będzie potrafiła i chciała wziąć za siebie odpowiedzialności, będzie zawsze oczekiwać pomocy i wsparcia. Ponadto wyrobi sobie silne przekonanie, że skoro jest niewidoma/niedowidząca, to wszystko się jej należy, wszystko powinna otrzymać gotowe, najlepiej wysoką rentę i to bez żadnego wysiłku i jakiejkolwiek własnej aktywności.
W rozdziale III autor przeprowadza czytelnika przez kolejne fazy rozwoju niewidomego/niedowidzącego dziecka wskazując na problem natury psychicznej, z jakim muszą zmierzyć się rodzice ponieważ nikt nie jest przygotowany na dziecko odbiegające od ogólnie przyjętych standardów. Zwraca uwagę na objawy mogące świadczyć, że dziecko będzie miało problemy ze wzrokiem i daje kilka praktycznych wskazówek co w takiej sytuacji należy zrobić, i co jest istotne, jakie błędy wychowawcze i rehabilitacyjne rodzice najczęściej popełniają, oraz jak one skutkują w dalszym rozwoju jednostki. Z punktu widzenia praktyki niezwykle ważne są odniesienia do przeżyć autora w okresie zanim do powszechnej świadomości trafiły takie pojęcia, jak rehabilitacja i jej pozytywne następstwa.
Rozdział IV poświęcony został wczesnej i następczej edukacji dzieci i młodzieży z uszkodzonym wzrokiem.
Autor zwraca uwagę, jak ważne jest przygotowanie samych rodziców do udzielania pomocy dzieciom w wieku szkolnym, a także wybór szkoły. Idealne byłoby kształcenie niewidomego dziecka w szkołach ogólnodostępnych, ale z jednoczesnym wcześniejszym nauczeniem go technik pracy "po niewidomemu" i zapewnienie mu dodatkowej pomocy specjalistycznej. I tutaj dotykamy bardzo delikatnej sprawy wymagań wobec dziecka niewidomego. Nauczyciele w szkołach ogólnodostępnych, a nawet w klasach integracyjnych grupujących dzieci o różnych niepełnosprawnościach, nie są w stanie koncentrować się na pracy z dzieckiem niewidomym i raczej niechętnie będą uczyć się systemu Braille'a. W efekcie nie będą od dziecka zbyt wiele wymagać ze szkodą dla jego rozwoju. Dziecko uwewnętrzni sobie wskazówkę, że nie trzeba i nie warto się starać, bo i tak będzie "rozliczone pozytywnie".
Oczywiście, można wymagać od nauczycieli konsekwencji, ale przede wszystkim wymagać należy jej od rodziców, którzy powinni sprawdzać dziecięce błędy, chociażby przez odpytywanie, jak się pisze góra, pszczoła, itp. Jest to konieczne w dobie udźwiękowionych pomocy typu screenreadery czy literatura na nośnikach elektronicznych.
Wyrobienie samodzielności poznawczej jest swego rodzaju kapitałem, posagiem czy przepustką w dorosłe życie.
Rozdział V dotyczy edukacji w szkołach średnich i na studiach. Jest to ważny rozdział, bowiem rodzice powinni zdawać sobie sprawę czy latorośl może i powinna studiować, czy też będzie to dalszy etap "przepychania na siłę" w imię źle pojętej poprawności politycznej, aby nie być podejrzanym o dyskryminację niepełnosprawnych. Z taką postawą nauczycieli szkół średnich oraz akademickich miałam okazję zetknąć się osobiście w okresie zatrudnienia w charakterze wykładowcy na wyższej uczelni. Rodzice czy pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych wręcz uprawiali mobbing, a podopieczny groził prasową nagonką za rzekomą dyskryminację z powodu niepełnosprawności. Oczywiście, można dla świętego spokoju przepchnąć delikwenta do następnej klasy czy na następny rok studiów, tyle że będzie to miało dla niego negatywne skutki. Niedouczony i roszczeniowy nie ma szans na zaistnienie na konkurencyjnym rynku pracy.
Rozdział VI jest zbiorem istotnych wiadomości dla człowieka, który nagle i nieodwołalnie traci wzrok. Zwykle utrata wzroku następuje powoli i z wiekiem, świadczy o tym fakt, że szeregi Polskiego Związku Niewidomych i innych stowarzyszeń zrzeszających osoby z uszkodzonym wzrokiem zasilają w przeważającej liczbie osoby słabowidzące i w wieku starszym. Osoba tracąca wzrok lub doświadczająca traumy jego nagłej utraty powinna, przede wszystkim wiedzieć, gdzie się udać po pomoc i jakiego wsparcia może się spodziewać. I tutaj ważna rola przypada stowarzyszeniom działającym na rzecz niewidomych i słabowidzących.
Rozdział VII poświęcony został rehabilitacji zawodowej. Wydaje się, że przytoczony przez autora wykaz prac i zawodów, które wykonywali i wykonują niewidomi jest dość umowny w warunkach dynamicznie zmieniającego się rynku pracy i może służyć jedynie jako pewna informacja, która może stanowić podstawę własnych przemyśleń i poszukiwań. Na tym tle niezwykle cenne są wspomnienia o warunkach pracy zawodowej autora. Są one ważne dla samych niewidomych, którzy w wielu przypadkach biernie oczekują na oferty, bądź prezentują postawę, że otrzymywane propozycje są poniżej ich ambicji. Z doświadczeń zawodowych autora należy wyciągnąć wniosek, że niewidomy nie jest zwolniony od aktywności i elastycznego podejścia do ograniczonych możliwości zawodowych.
Rozdział VIII jest spójny konstrukcyjnie z rehabilitacją zawodową i traktuje o rehabilitacji w życiu rodzinnym. Ważne jest tutaj zagadnienie małżeństw osób z uszkodzonym wzrokiem i sprawy dziedziczenia choroby czy wady wzroku. Autor zwraca uwagę na konieczność świadomości obciążeń dziedzicznych. W niniejszym rozdziale zabrakło mi szerszego omówienia technicznych barier w funkcjonowaniu małżeństw osób niewidomych, rzeczywistej czy wyuczonej bezradności rodzicielskiej, jak też pokazania wszystkich warunków, które należy spełnić, aby takie małżeństwo było funkcjonalne i dawało nadzieję na prawidłowe wychowanie potomstwa.
Dla pracowników agend społecznych oraz osób wolontarystycznie czy zawodowo związanych z niewidomymi wiele treści niosą rozdziały poświęcone pracy społecznej, wypoczynkowi oraz życiu na emeryturze. Ten ostatni aspekt ma duże znaczenie, ponieważ z powodu wydłużającego się życia, wypełnienie czasu niewidomych emerytów jest niezmiernie ważne z punktu widzenia rehabilitacji społecznej i psychicznej. Powszechna praktyka sankcjonowana zapisami ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej ogranicza rehabilitacyjną pomoc niemal wyłącznie do wieku aktywności zawodowej, przekazując emerytów ośrodkom pomocy rodzinie, choć te ostatnie są agendami społecznego ratownictwa, a nie wsparcia rehabilitacyjnego.
A przecież - jak zauważa autor - świat zmienia się i dla niewidomych. Im jednak trudniej jest dostosowywać się do tych zmian. Umiejętność obsługi komputera, udźwiękowionego telefonu, sprzętu AGD i elektroniki, walka z wykluczeniem cyfrowym i poznawczym, nieoceniona pomoc audiodeskrypcji - to tylko niewielki fragment możliwości "obłaskawiania" świata na rzecz tej kategorii niepełnosprawnych. Marginalizacja potrzeb rehabilitacyjno-technicznych pociągnie za sobą niedostrzegane jeszcze, choć niewyobrażalne negatywne skutki. To też w tej cennej pozycji zabrakło mi tych elementów, niemniej których nieobecność nie umniejsza wartości książki, ale w sposób znaczący wzbogaciłyby ją.
Pozycję polecam nie tylko jako "życiowe" kompendium wiedzy, ale swego rodzaju podręczny zbiór wiadomości, który można czytać w całości, albo w miarę potrzeb sięgać do poszczególnych rozdziałów.
dr Maria Niesiołowska
Fundacja KLUCZ, 02-493 Warszawa, ul. Krańcowa 23/27
tel/fax: (022) 873-15-29 | e-mail:
Pełne dane kontaktowe