W 41 artykułach cyklu "Z laską przez tysiąclecia" omawiałem różne aspekty życia niewidomych na przestrzeni tysięcy lat. Czytelnicy mogli wraz ze mną zastanawiać się nad miejscem człowieka w przyrodzie i nad miejscem człowieka niewidomego w różnych społecznościach na przestrzeni różnych epok. Mogli prześledzić zmiany w różnych dziedzinach ich życia, osiągnięcia niewidomych oraz błędy popełniane w stosunku do nich. Pisałem o pracy niewidomych, o sprzęcie rehabilitacyjnym, o poszukiwaniu pisma, o prawie, instytucjach działających na ich rzecz oraz o stowarzyszeniach samopomocowych zrzeszających osoby z uszkodzonym wzrokiem. Niemal w każdym przypadku mogliśmy obserwować postęp, korzystne zmiany, coraz lepsze zaspokajanie potrzeb osób niewidomych i słabowidzących. Zmiany te następowały wraz z rozwojem cywilizacji i zbiorowej świadomości.
Żyjemy w kręgu zachodniej cywilizacji, która powstała z biblijnego przekazu, greckiej kultury i rzymskiego prawa, żyjemy w cywilizacji łacińskiej. Jest wiele cywilizacji, a historycznie było ich o wiele więcej, np. cywilizacja Majów, cywilizacja chińska, arabska, japońska, afrykańska. Każda z nich charakteryzuje się właściwą dla siebie organizacją społeczeństwa, hierarchią wartości, rozwojem instytucji itp. Każdą też charakteryzuje określona świadomość społeczna. Świadomość ta ma wielki wpływ na życie niewidomych, dlatego kilka ostatnich artykułów cyklu poświęcę problemom świadomościowym, poglądom, postawom, przesądom, uprzedzeniom, które wywierają wpływ na życie niewidomych i słabowidzących.
"Byt kształtuje świadomość" - ta zasada sformułowana przez Karola Marksa oznacza, że warunki w jakich żyje człowiek wpływają na jego świadomość, kształtują ją, określają jego sposób myślenia, odczuwania i zachowania. Oddziaływanie to nie jest jednostronne - świadomość wpływa na otoczenie, na warunki życia, kształtuje je, dostosowuje do własnych potrzeb.
Wpływ warunków życia na świadomość doskonale jest widoczna w warunkach ekstremalnie trudnych, np. długotrwałego głodu. Człowiek wówczas myśli i śni wyłącznie o jedzeniu. O wpływie świadomości na warunki życia świadczy wymownie np. kryzys demograficzny Polski i Europy. Nikt nie może powiedzieć, że w PRL-u ludziom żyło się lepiej niż obecnie, a w okresie tym przybyło kilkanaście milionów Polaków. Obecnie natomiast mamy ujemny przyrost naturalny.
Brak wzroku albo jego poważne uszkodzenie jest również czynnikiem wpływającym na świadomość osób z niepełnosprawnością.
Pojęcie "świadomość społeczna" oznacza całokształt poglądów wyobrażeń, symboli, pojęć, opinii, przesądów i postaw określonej społeczności. Pojęcie to obejmuje również całość poglądów filozoficznych, naukowych, religijnych, ideologicznych, prawnych, politycznych, etycznych, które warunkują sposób myślenia danego społeczeństwa. Terminem świadomość obejmujemy opinie, poglądy i postawy ludzi, właściwości psychiczne grup narodowych, zawodowych, środowisk lokalnych oraz życie duchowe ludzi.
Świadomość społeczna jest czymś innym od świadomości indywidualnej, chociaż składa się ze świadomości członków danej grupy.
Indywidualna świadomość człowieka jest podstawowym stanem psychiki, w którym człowiek zdaje sobie sprawę z takich zjawisk jak procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym, co umożliwia mu funkcjonowanie w środowisku społecznym i przyrodniczym.
Świadomość społeczna i świadomość indywidualna wywierają przemożny wpływ na życie osób z uszkodzonym wzrokiem. Od stanu świadomości społecznej zależy poziom zaspokajania ich potrzeb, postawy wobec nich i ich miejsce w grupie społecznej.
Świadomość społeczna kształtowana jest w ciągu tysięcy lat rozwoju gatunku ludzkiego, a świadomość indywidualna w ciągu życia każdego człowieka. Świadomość społeczna wpływa na kształtowanie świadomości indywidualnej, a świadomość indywidualna, zwłaszcza jednostek wybitnych, wpływa na zmiany świadomości społecznej, zbiorowej.
Możemy też mówić o mentalności, która również dotyczy sposobów myślenia, przekonań, zasad postępowania itd.
Definicję mentalności podaję za Wikipedią:
"Mentalność - całość przekonań, postaw, poglądów, sposobu myślenia grupy społecznej (narodu) lub jednostki. Na mentalność mają wpływ czynniki społeczne, kulturowe i biologiczne.
(1). Ogólny system zasad, którymi jednostka lub zbiorowość kieruje się przy postrzeganiu, odczuwaniu, wartościowaniu i reagowaniu na życie społeczne, często jest nieuświadomiony. Mentalność jest budowana przede wszystkim na założeniach norm społecznych obowiązujących w danej grupie".
Kształtowanie świadomości społecznej i mentalności można porównać do wielkiej rzeki. Każda wielka rzeka zasilana jest wodami prowadzonymi przez mniejsze rzeki, a te z kolei wodami strumyków, źródełek, deszczami, roztopami. Wszystkie te wody łączą się w jedno i powstaje wielka rzeka, która znajduje swój kres w wodach morza. Świadomość społeczna natomiast nie ma określonego kresu - jej początki sięgają czasów zamierzchłych, a kres znajdzie w nieokreślonej, dalekiej przyszłości. I jest to różnica wśród wielu podobieństw.
Wielkie rzeki zasilane są krystalicznie czystymi strumieniami górskimi, mętnymi wodami bagnistych rzeczek, opadami i roztopami. Do wielkiej rzeki spływają czyste wody oraz ścieki komunalne i przemysłowe. Zanieczyszczają ją odchody zwierząt, nawozy sztuczne spływające z pól, gnijące szczątki zwierząt i roślin.
Wielka rzeka potrafi samodzielnie pozbywać się tych zanieczyszczeń. Nad oczyszczaniem wód wielkiej rzeki pracują różne bakterie, zwierzęta i rośliny, a także promienie słoneczne. Zanieczyszczenia osadzają się też na dnie w postaci mułu.
Wielka rzeka potrafi też przykrywać i przechowywać przez setki lat różne obiekty, a następnie je ujawniać.
W lecie roku 2012 stan Wisły był tak niski, że odsłonił część łupów, które Szwedzi w 1656 r. usiłowali wywieźć ze zdobytej Warszawy. Rzeka ujawniła kawałki kolumn, fontann, gzymsów i frontonów, odłupane z pałaców i zamku warszawskiego. Szwedzi ładowali je na statki płynące do Gdańska. W roku tym również był bardzo niski poziom rzeki. Statki więc wpadały na mielizny i tam zostały. Wisła tajemnice te przechowywała ponad 300 lat.
Świadomość społeczna również potrafi przechowywać różne fakty i ujawniać je w odpowiednim , albo w nieodpowiednim, czasie. Są to np. różne resentymenty, uprzedzenia do narodów, do idei. Tak postępują nacjonaliści, którzy przechowują urazy, pretensje do sąsiednich narodów i wykorzystują je w "odpowiednim" czasie, w odpowiednich okolicznościach. Mogą to być również pozytywne idee, np. powstań Spartakusa czy insurekcji kościuszkowskiej. W różnych krajach powstawały organizacje nawiązujące do Spartakusa, a w Polsce do Tadeusza Kościuszki. Jeszcze w czasie II wojny światowej jedna z dywizji wojska polskiego nosiła imię Tadeusza Kościuszki.
Ludzie przyczyniają się do zanieczyszczania wielkiej rzeki i do jej oczyszczania, budują oczyszczalnie i wydają przepisy chroniące przez zanieczyszczaniem.
Podobnie jest ze świadomością społeczną. Jest ona zasilana różnymi dopływami - czystymi i zanieczyszczonymi, zatrutymi. Zasilają ją wierzenia, religie, różne nurty filozoficzne, doktryny ideologiczne i polityczne, jak komunizm i faszyzm, obyczaje, tradycja i moda. A wszystkie doświadczenia przechowywane są w zbiorowej pamięci.
Każde z wymienionych źródeł zasilających nurt świadomości społecznej może nieść wody czyste albo zanieczyszczone. Bardzo często ze źródeł tych wypływają czyste, ożywcze wody i jednocześnie wody zanieczyszczone, zatrute.
Z pobudek religijnych mogą wypływać uczucia altruistyczne, miłość bliźnego oraz palenie heretyków na stosach i terroryzm.
Filozofia może przyczyniać się do postępu humanitaryzmu, ale może też usprawiedliwiać zło, np. niewolnictwo. Czytałem kiedyś, że pewien wielki filozof starożytności uważał, iż człowiekiem jest tylko człowiek wolny. W związku z takim poglądem, w myśl zapamiętanej informacji, filozof ten nie miał nic przeciwko pocięciu niewolnika na kawałki i nakarmieniu rybek w sadzawce.
Każda idea może przekształcić się w swoją karykaturę, np. patriotyzm może przekształcić się w nacjonalizm oraz w szowinizm i prowadzić do wielkiego zła. Uczucia religijne mogą przekształcić się w religijny fanatyzm i prowadzić do wielkiego zła. Wielkie idee, ideologie, doktryny polityczne mogą zwyrodnieć i stać się przyczyną wielkiego zła.
W dalekiej przeszłości wrażliwość społeczna była tak stępiona, że ludzie nie widzieli nic złego w przybijaniu innych ludzi do krzyży, w walkach gladiatorów na arenach, rzucaniu dzikim zwierzętom chrześcijan na pożarcie, paleniu na stosach, wrzucaniu do lochów, przykuwaniu do ścian, łamaniu kołem itp. No i każdy z wymienionych sposobów zabijania stanowił "świetną" rozrywkę dla gawiedzi. Ale czy te zachowania są aż tak odległe od corridy, od walki kogutów, od walki psów i wreszcie walki zawodników w klatkach, w czasie której dozwolone są wszystkie chwyty i wszystkie ciosy. No i te walki obserwują widzowie mieniący się homo sapiens, ba, słono płacą za tę "przyjemność".
Aprobowane było również niewolnictwo, to w starożytności i to w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Niewolnictwo również występuje współcześnie. W naszej cywilizacji, chociaż zdarzają się przypadki niewolniczego wykorzystywania ludzi, proceder taki jest przestępstwem.
Poglądy i przekonania doprowadziły do powstania w XX wieku dwóch wielkich totalitaryzmów. Brunatny totalitaryzm doprowadził do zagłady milionów istnień ludzkich w masowych rozstrzelaniach i w obozach koncentracyjnych. Drugi, czerwony również spowodował zagładę milionów ludzi, w tym z głodu na Ukrainie, i nie tylko, oraz w łagrach na "nieludzkiej ziemi". Wcześniej poglądy były przyczyną wojen religijnych, dopuszczały niewolnictwo itp. Obecnie totalitarna ideologia utrzymuje nędzę na Kubie i w Korei Północnej. Czasami ta siła poglądów skierowana jest przeciwko niewidomym, oczywiście, nie aż w tak wielkiej skali, chociaż w hitlerowskich Niemczech, niewidomi nie byli wprawdzie eksterminowani, ale uważani byli jako ciężar dla społeczeństwa, który utrudnia realizację wielkiej nazistowskiej ideologii. Niektórzy, przejęci tą ideologią, popełniali samobójstwa.
W naszym kręgu cywilizacyjnym przyjęto wiele wartości, norm i zasad, które prowadzą do poprawy społecznego funkcjonowania człowieka. Niestety, wartości te, normy i zasady niekiedy ulegają zwyrodnieniu i wówczas stają się swoim przeciwieństwem, zamiast dobra powodują zło.
Nawet tak fundamentalna wartość jak wolność osobista nie zawsze jest rzeczywistą wartością. Niekiedy przekształca się w samowolę, w anarchię. Wówczas staje się przyczyną zła. Z prawa do osobistej wolności należy korzystać tak, żeby nie było to z krzywdą dla innych osób. Niestety, wartość tę niektórzy rozumieją bardzo jednostronnie. Przysługuje ona im, ale innym już niekoniecznie.
Fundamentalną zasadą ustrojową w naszej cywilizacji jest demokracja. Jeżeli jednak zasadę tę chcielibyśmy stosować bezpośrednio do rozwiązywania złożonych problemów, które wymagają specjalistycznej wiedzy, doprowadzilibyśmy do wielu wypaczeń i anarchii. Na przykład doktryny prawne kształtowały się przez kilka tysięcy lat. Uwzględniają one doświadczenia wielu systemów politycznych, wielu epok historycznych i wielu kultur. Podejmowanie decyzji w wielu sprawach prawnych wymaga znajomości uwarunkowań, ich skutków, możliwości pomyłek, wyważenia racji, uwzględnienia ducha i litery prawa. Dlatego problemów prawnych nie mogą rozstrzygać osoby, które nie znają prawa. Podobnie jest z kwestiami ekonomicznymi, pedagogicznymi, nie mówiąc nawet o medycynie i zaawansowanych technologiach. A niektórym politykom o poglądach demokratycznych wydaje się, że wszystko, albo prawie wszystko, można rozstrzygać w referendach.
Dla niektórych osób wolność słowa, która niewątpliwie jest wielką wartością, oznacza wolność do kłamstwa, oszczerstw, ubliżania i podobnych wypowiedzi.
Altruizm, chęć pomagania osobom znajdującym się w potrzebie, dzielenia się posiadanymi dobrami jest wielką wartością. Wartość ta jednak powinna być stosowana rozsądnie. Nie można przy tym kierować się wyłącznie sercem bez wykorzystywania rozumu. Trudno na przykład uznać za słuszne, celowe i dobre materialne wspieranie narkomana czy alkoholika. W tym przypadku rozsądną pomocą byłoby przekonanie osób uzależnionych o konieczności leczenia. Tak samo zaangażowanie się w pomoc osobom potrzebującym kosztem własnej rodziny, kosztem zaniedbywania dzieci i współmałżonka jest również nierozumne i niecelowe, niekorzystne. A zdarza się tak, że ktoś pomaga dzieciom zagrożonym deprawacją i nie widzi, że zaniedbywane jego dzieci ulegają deprawacji.
Czasami normy społeczne albo prawne, których celem jest ułatwianie życia osobom niepełnosprawnym, stosowane są bez uwwzględniania istotnych okoliczności. Przykładem niech będzie przepis prawny, na podstawie którego osoby ze znacznym i z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności pracują w skróconym czasie pracy bez obniżania wynagrodzenia. Przepis ten był kwestionowany przez niektórych specjalistów, działaczy i polityków. Dzięki tym staraniom omawiane uprawnienie zostało cofnięte. Niestety, Trybunał Konstytucyjny uznał to za niekonstytucyjne i nadal osoby niepełnosprawne korzystają z tego uprawnienia.
Jeżeli powodem uchwalenia omawianego uprawnienia była troska o stan zdrowia osób niepełnosprawnych, to jak można zrozumieć, że osobom tym wolno pracować na 1,5 etatu, a nawet więcej. Trzeba przyznać, że skrócony czas pracy ułatwia podejmowanie dodatkowych prac.
Ważniejsze jest jednak, że uprawnienie to utrudnia zatrudnienie osób niepełnosprawnych, przede wszystkim niewidomych. Niewidomi i bez tego mają ograniczone możliwości pracy, a dodatkowe uprawnienia trudności te zwiększają. W ten sposób przepis, który ma ułatwiać życie osobom niepełnosprawnym, w niektórych przypadkach życie to utrudnia.
Różne wartości obrosły tradycją, inne są modne i dopiero czas pokaże, czy przekształcą się w trwałe, tradycyjne. Przeciwieństwem tradycji jest moda, dążenie do nowości. Jedno i drugie ma wielkie znaczenie dla wielu osób. Jedno i drugie może prowadzić do dobra, ale może też powodować zło.
Podobne przykłady można mnożyć. Myślę jednak, że wystarczająco wykazałem, iż nie ma zasad, norm ani wartości, które stosowane dosłownie, kategorycznie, sztywno, bez uwzględniania różnych okoliczności nie przynosiłyby zła, chociaż same są słuszne i dobre.
Świadomość społeczna pełna jest stereotypów, przesądów, zabobonów, fobii, kompleksów, prawd i fałszów, zobiektywizowanej wiedzy oraz wyobrażeń, mitów i innych poglądów, które dalekie są od obiektywnej prawdy.
Pomyślmy tylko, co wiemy o sąsiadach Polski, o Romach, o Żydach, islamistach, hinduistach, buddystach. Z pewnością wielu z nas nie spotkało się nigdy z przedstawicielami tych narodów oraz religii i kultur. Mimo to w naszej świadomości funkcjonują stereotypy Niemca, Czecha, Ukraińca, Rosjanina, Japończyka i muzułmanina, który kojarzy się nam z terrorystą. I trzeba tu powiedzieć wyraźnie, że te stereotypy są tylko w przybliżeniu prawdziwe.
Tak samo stereotypy rudego, garbatego, głuchoniemego, niewidomego, chorego psychicznie itp. są również tylko w przybliżeniu prawdziwe albo nawet zupełnie błędne. Ich prawdziwość polega na tym, że wśród wielu osób zawsze można znaleźć osobę, która posiada przypisywane jej cechy, a że dziesięć innych osób cech takich nie posiada, to już inna sprawa. Nikt, poza naukowcami, nie prowadzi badań ani statystyk. Wielu natomiast ma skłonności do uogólnień. Jeżeli jeden rudy jest chytry, to i pozostali są chytrzy.
I tak można by rozpatrywać każde źródło zasilające rzekę świadomości społecznej czy mentalności. W każdym z nich znaleźć można dobro i zło. Dla osób niepełnosprawnych ważne jest wszystko, co ich dotyczy, to co dobre i to co złe. Jedno i drugie wywiera wpływ na ich życie. A pomyślmy tylko, ile dowcipów krąży o chorych psychicznie, ile stereotypów osób niewidomych funkcjonuje w społecznej świadomości, ile fałszywych uogólnień, ile mitów dotyczących osób niepełnosprawnych zatruwa ich życie.
Rzeka świadomości społecznej ulega również oczyszczaniu. Na skutek rozwoju świadomości społecznej, rozwoju humanitaryzmu wyeliminowane zostało niewolnictwo. Powstanie chrześcijaństwa pozytywnie wpłynęło na wiele spraw, w tym na zmianę stosunku do osób niepełnosprawnych. Doskonalenie religijne doprowadziło do oczyszczenia chrześcijaństwa z sądów nad heretykami i czarownicami, oczywiście po wcześniejszych torturach. Nikt obecnie nie wyobraża sobie, że można straszliwie okaleczać chłopca (kastrować) po to, żeby "pięknie" śpiewał w chórze. A przecież w przeszłości praktyki takie były stosowane. Ciągle doskonalone jest prawo. Niemal całkowicie wyeliminowana została kara śmierci. W celu zapobiegania powstawaniu kolejnych totalitaryzmów powoływane są trybunały konstytucyjne. Powstały instytucje międzynarodowe, których zadaniem jest czuwanie nad przestrzeganiem prawa człowieka w różnych krajach.
Nie oznacza to jednak, że oczyszczanie to jest całkowicie skuteczne. Trudno sobie wyobrazić, ale takie fakty się zdarzają, że osoba inteligentna, wykształcona, piastująca wysokie stanowisko polityczne idzie do wróżki, która w kartach, kryształowej kuli czy podobnych akcesoriach, wyczyta jej przyszłość. Trudno sobie wyobrazić, ale są ludzie, którzy wierzą w horoskopy, w sny, czarne koty przebiegające im drogę, w kominiarzy, którzy przynoszą szczęście i w zakonnice, które przynoszą nieszczęście. Ileż to "złe oczy" potrafiły wyrządzić zła - odbierać mleko krowom, sprowadzać różne nieszczęścia, choroby, a nawet uśmiercać. Nadal są ludzie, którzy unikają podejmowania decyzji i działań w trzynastym dniu miesiąca, zwłaszcza gdy przypada on w piątek, odpukują w niemalowane drzewo, nie chcą tego i owego wypowiadać w "złą godzinę" itp. Często tylko częściowo wierzą w te niedorzeczności, często też czynią tak z przyzwyczajenia, bez zastanowienia, bezmyślnie, ale czasami są w pełni przekonani, że brednie te wywierają realny wpływ na ich życie.
Działalność kościołów, stowarzyszeń, instytucji państwowych i międzynarodowych, prawo, środki przekazu, literatura i sztuka - wszystko to wpływa na oczyszczanie rzeki świadomości społecznej, chociaż niekiedy przyczynia się również do jej zanieczyszczania. Nie inaczej jest w przypadku nurtu dotyczącego osób z uszkodzonym wzrokiem. Tu również następuje proces oczyszczania i proces zanieczyszczania. Na szczęście oczyszczanie następuje szybciej niż zanieczyszczanie, chociaż podany wyżej przykład ze skróconym czasem pracy, nurt naszej rzeki świadomości raczej zanieczyszcza.
Szczególnie dużo mitów i uprzedzeń dotyczy chorych psychicznie. W internecie znalazłem artykuł "Porzućmy uprzedzenia".
Jest to rozmowa psycholog Heleny Kulawczyk z Tadeuszem Pietrasem, doktorem nauk medycznych i doktorem psychologii, lekarzem konsultantem w ŚDS w Łodzi.
(23.08.2007)
Zamieszczam obszerne fragmenty tej rozmowy.
"Kulawczyk: Jaki jest najpowszechniejszy mit dotyczący chorych na choroby psychiczne?
Tadeusz Pietras: Najpowszechniejszy jest mit, że chorzy psychicznie są niebezpieczni. Jest to absolutna nieprawda, ponieważ liczba przestępstw, a zwłaszcza przestępstw przeciwko mieniu i życiu jest zdecydowanie mniejsza wśród osób cierpiących na choroby psychiczne niż wśród osób zdrowych".
/.../ "A co z zagrożeniem dla siebie? Czy chorzy psychicznie częściej popełniają samobójstwa?
Niestety tak, ta grupa osób częściej targa się na swoje życie niż osoby zdrowe. Wynika to z kilku przyczyn. Dwie z nich związane są ściśle z powszechnymi objawami choroby psychicznej - depresją i lękiem. Depresja to między innymi poczucie braku sensu życia, przekonanie o bezwartościowości swojego istnienia, takie przekonanie może prowadzić do samobójstwa. Również silny lęk, z którym chory nie może sobie poradzić może indukować myśli samobójcze. Ostatnia z przyczyn, najrzadziej występująca, wiążąca tendencje samobójcze z chorobą psychiczną to tak zwane "samobójstwo psychotyczne", kiedy chory podczas nasilenia objawów słyszy głosy namawiające go do targnięcia się na swoje życie i ulega tym głosom".
/.../ "A uprzedzenie wielu chorych i ich rodzin o tym, że diagnoza "choroba psychiczna" to wyrok, i to wyrok dożywotni?
Jest to uprzedzenie związane z XIX-wiecznym podejściem do chorych i brakiem możliwości ich leczenia. Wtedy było ono słuszne. Obecnie to przekonanie zostało obalone - przełomem było wprowadzenie w latach pięćdziesiątych XX wieku neuroleptyków - leków, które aczkolwiek jeszcze niedoskonałe pozwoliły chorym wrócić do pracy, aktywnego życia, do rodziny. Obecnie, jeśli nawet chory nie może wrócić do pracy zawodowej, może, jeśli regularnie zażywa leki zalecane przez lekarza, wieść satysfakcjonujące, samodzielne życie we własnym środowisku. O tyle jednak ten mit jest prawdziwy, że mimo wszystko funkcjonowanie chorych po ustąpieniu ostrych objawów jest gorsze niż osób zdrowych.
Wiemy, że u części osób, które przeżyły pierwszy "rzut" choroby psychicznej, nigdy nie nastąpi drugi i będą funkcjonować w życiu, jakby nigdy nie zachorowały?
Oczywiście jest wiele takich przypadków. Jest dużo osób, które świetnie funkcjonują w życiu społecznym, osiągają sukcesy i nikt nie wie, że przeżyły epizod psychotyczny. Ważne jest, aby po pierwszym czy kolejnych rzutach choroby ustrzegać się stygmatyzacji, nadawania choremu etykiety nieuleczalnie chorego, ponieważ to bardzo utrudnia leczenie i rehabilitację.
Jak wyglądają uprzedzenia pracodawców wobec pracowników lub kandydatów na pracowników z - powiedzmy -"przeszłością psychiatryczną"?
O, tu jest naprawdę źle! Jest bardzo wiele uprzedzeń wśród pracodawców, ponieważ wiedza w społeczeństwie na temat chorób psychicznych jest znikoma. Najlepiej przyjąć zasadę, żeby mówić na temat swojej choroby tylko tyle, ile pracodawca jest w stanie przyswoić, ponieważ niewielu jest wśród nich osób posiadających taką wiedzę z zakresu psychiatrii, aby zrozumieli, że choroba psychiczna jest taką samą chorobą jak na przykład nadciśnienie tętnicze. Czyli, że można na to chorować całe życie i leczyć się całe życie.
Sąsiedzi? Przyznawać się czy nie przyznawać? Dużo osób boi się, jeśli ma chorego psychicznie sąsiada, że ten zrobi coś niebezpiecznego.
Tu jest podobnie jak we wcześniejszym przykładzie dotyczącym pracy. Trzeba dozować informacje. Jest wśród nas wiele osób szlachetnych, życzliwych, mądrych, skorych do pomocy, ale jest też wielu ludzi prymitywnych, głupich, którzy jedną plotką mogą zniszczyć życie chorego człowieka".
/.../ "Czy nadal aktualny jest mit szpitala psychiatrycznego jako piekła na ziemi?
Niestety, jeszcze funkcjonuje. Związany jest z tym mitem o XIX-wiecznej psychiatrii, o którym już mówiliśmy. Wiele osób boi się szpitala. Są przekonani, że w szpitalu pacjenci są skrępowani, leżą bez opieki, w brudzie, są agresywni. A teraz szpitale to miejsca, gdzie chorych się leczy i rehabilituje, w których w godnych warunkach można odpocząć od zgiełku tego świata.
Chory, który ma iść do szpitala po raz pierwszy boi się, że zostanie tam na długo.
Niepotrzebnie. Obecnie bardzo skrócił się okres hospitalizacji, nie tylko w lecznictwie psychiatrycznym".
/.../ "Który ze wspomnianych przez nas mitów i uprzedzeń uważasz za najgroźniejszy? Walka, z którym jest teraz najważniejsza?
Myślę, że stygmatyzacja chorych psychicznie. Przyklejenie etykietki "wariata" jako osoby nieprzewidywalnej, niebezpiecznej, nieuleczalnej. Taka etykieta zostaje często do końca życia i uniemożliwia powrót do życia społecznego, pracy czy nawiązania nowych związków przyjacielskich i partnerskich. A przecież słowo "wariat" pochodzi od łacińskiego varius, czyli inny, różny, a każdy z nas jest indywidualnością".
Uprzedzenia dotyczą również osób niepełnosprawnych, przede wszystkim niewidomych. Nieprawidłowe poglądy, schematy myślowe i stereotypy funkcjonują także w innych dziedzinach życia, które nie dotyczą bezpośrednio chorób i niepełnosprawności, ale zanieczyszczają świadomość społeczną.
Prawda leży pośrodku
Jakże często słyszymy i może wygłaszamy ten pogląd. A przecież powiedzenie to zupełnie pozbawione jest sensu.
Wyobraźmy sobie, że dyskutują człowiek wierzący i ateista. Pierwszy udowadnia, że Bóg istnieje, że wszystko stworzył, że bez Boga nic nie mogłoby istnieć. Przytacza dowody, argumentuje, jest całkowicie przekonany, że ma rację.
Ateista głosi, że Boga nie ma, że istnieje tylko materia, a życie powstało i rozwija się w drodze ewolucji. Argumentuje, sypie przykładami, zależnościami, powołuje się na anatomię, fizjologię, na wykopaliska. Jest w stu procentach przekonany, że prawda jest po jego stronie.
A więc, czy możliwe jest, żeby prawda leżała pośrodku? Oznaczałoby to, że istnieje tylko połowa Boga.
W sądzie prokurator udowadnia, że oskarżony jest mordercą, a adwokat, że nie jest winien. A prawda jest taka, że jest winien albo nie jest winien. Nie może tu nic być pośrodku. Prof. Balcerowicz powiedział kiedyś, że prawda leży tam, gdzie leży. I słusznie, bo często tylko jedna ze stron ma rację i po jej stronie leży prawda, a nie pośrodku. Jednak może być i tak, że rzeczywiście rację mają obie strony, ale tylko częściowo. Dotyczy to przede wszystkim kłótni, w której obie strony są winne. Nie dotyczy to jednak prawdy, lecz winy, wzajemnych urazów, obelg, chęci postawienia na swoim.
W audycji EKG w radiu TOK FM, w dniu 25 kwietnia 2017 r. jeden z uczestników powiedział, że rośliny widzą i słyszą, że mają 20 zmysłów, tj. o wiele więcej niż człowiek, który ma ich 5.
Dodać należy, że w tej audycji uczestniczą osoby wykształcone, przede wszystkim ekonomiści. Jeden z wykształconych uczestników wypowiedział przytoczony pogląd i nikt z pozostałych wykształconych uczestników nie sprostował tego poglądu. A prawda jest taka, że człowiek ma znacznie więcej zmysłów niż pięć. Rośliny pozostawiam bez komentarza, bo się na tym nie znam, ale człowiek i jego zmysły...
Zmysły są to anatomiczne części organizmów składające się z receptorów, nerwów przekazujących bodźce do odpowiednich partii mózgu, czyli do pól mózgowych, w których następuje interpretacja uzyskanych informacji z otoczenia oraz z własnego organizmu. Pozyskiwane i przetwarzane informacje umożliwiają reagowanie na bodźce z otoczenia, właściwe zachowanie. Zmysły odgrywają wielką rolę w życiu człowieka i w życiu zwierząt.
Zmysły składają się z narządów zmysłów. Najważniejszą ich częścią są receptory, które reagują na określone bodźce, każdy na inne.
Według potocznych poglądów i poglądów przytoczonego ekonomisty, człowiek wyposażony jest w pięć zmysłów, tj.: dotyk, smak, węch, słuch i wzrok. W rzeczywistości jest ich więcej, według niektórych badaczy aż 21. Wyróżniamy następujące zmysły: wzrok, słuch, zmysł równowagi, smak, dotyk, nocycepcja czyli zmysł bólu, zmysł temperatury, zmysł czucia głębokiego, zmysł wibracji i zmysł przeszkód. Ten ostatni nie istnieje w sensie anatomicznym, nie ma bowiem specjalnych receptorów. Jest to raczej wyuczone reagowanie na minibodźce akustyczne odbijane od przeszkód.
Oprócz wymienionych zmysłów niektórzy badacze wyróżniają m.in. zmysł głodu, zmysł pragnienia, zmysł zagrożenia. Poza tym niekiedy jeden zmysł w potocznym rozumieniu jest grupą zmysłów, np. smak składa się z pięciu zmysłów, a wzrok z dwóch.
Zmysł smaku ma odrębne receptory reagujące na smaki: słony, słodki, kwaśny, gorzki i na smak mięsa. Siatkówka oka natomiast dwa rodzaje receptorów - pręciki reagujące na ruch oraz na czerń i biel i czopki reagujące na kolory.
Jak widzimy pogląd dotyczący pięciu zmysłów człowieka nie odpowiada rzeczywistości. Mimo to jest powtarzany i świetnie funkcjonuje w świadomości społecznej.
W niektórych środowiskach "zapatrzenie" ma wpływ na nienarodzone dziecko. Jeżeli kobieta w ciąży zapatrzy się na garbatego, może urodzić garbate dziecko, jeżeli na rudego - dziecko może być rude. Może to i dobrze, bo niby wyjaśnia niektóre zdarzenia. Urodziło się dziecko podobne, nie do ojca, tylko do sąsiada. Jasne, nie było zdrady małżeńskiej, tylko zapatrzenie.
W przeszłości ileż to tragedii, nieszczęść i cierpień przeżywały kobiety z powodu bezzasadnego poglądu, że to od matki zależy płeć dziecka. Wiem o wypowiedzi pewnego mężczyzny z pierwszej połowy dwudziestego wieku. Powiedział on: "Gdyby mi żona urodziła trzecią córkę, to bym ją z łóżkiem podpalił".
Oczywiście, na płeć dziecka świadomie nie ma wpływu ani matka, ani ojciec. Biologicznie jednak płeć dziecka zależy od plemników, czyli od tego, co wnosi ojciec w poczęcie dziecka. Nie ma kobiet, które nie mogą urodzić chłopca. Ich wkład w poczęcie dziecka (jajeczka) jest zawsze jednakowy. InaczeJ jest z mężczyznami - są tacy, których plemniki nie zawierają materiału genetycznego, niezbędnego do powstania chłopca. Mężczyźni ci nie mogą mieć synów. W przeszłości, a może i obecnie gdzieniegdzie, synów nie mogli mieć, ale pretensję do żon i owszem.
Siła świadomości może odgrywać bardzo pozytywną rolę. Przykładem mogą być Żydzi. Ich silne przekonania religijne umożliwiły przetrwanie narodu bez własnego państwa przez tysiące lat. Żaden naród, bez silnie zakorzenionych przekonań religijnych nie mógłby, żyjąc w rozproszeniu, w diasporze, przetrwać przez tyle wieków. Dodać należy, że prawie przez wszystkie te wieki Żydzi spotykali się z antysemityzmem, z prześladowaniami, a nawet z eksterminacją.
Wyjątkiem są też Romowie (Cyganie), ale w tym przypadku spoiwem są obyczaje, tradycja, sposób życia.
Ludzie postrzegają wszystko, co dzieje się w ich bliższym i dalszym otoczeniu, a nawet w odległych częściach świata, przez pryzmat różnych uwarunkowań. Postrzeganie takie nazywamy apercepcją.
Jest to postrzeganie otoczenia, w tym ludzi i grup społecznych przez pryzmat pamięci, wiedzy, doświadczeń, zainteresowań, światopoglądu, uprzedzeń, stereotypów i emocji.
Wymienione czynniki wywierają przemożny wpływ na dokładność spostrzeżeń przedmiotów i zjawisk, ludzi, ich cech i grup społecznych.
Ludzie różnią się doświadczeniami życiowymi, wiedzą, inteligencją, wyobraźnią, światopoglądem i innymi czynnikami, dlatego ich spostrzeganie rzeczywistości może różnić się diametralnie. Fakt ten może mieć wielki wpływ na postrzeganie innych osób, grup osób, przedstawicieli różnych zawodów, przedstawicieli różnych narodów i religii.
Człowiek wierzący w teorie spiskowe, wszystkie wydarzenia, o których się dowiaduje, przypisuje spiskom różnych sił.
Każdy człowiek, może prawie każdy, ma jakieś poglądy polityczne. Poglądy te ułatwiają mu ocenę faktów, wydarzeń i osób. Im poglądy te są silniejsze, im pozostawiają mniej miejsca na myślenie, tym oceny są bardziej kategoryczne, bezwzględne, czarno-białe.
Jeżeli ktoś jest przekonany, że całym złem świata zarządza masoneria, za każdy przejaw zła odpowiedzialnością obciąży masonów, chociaż nigdy żadnego nie spotkał. Najczęściej też nie wie, kim są masoni, jakie cele realizują różne lodże masońskie. Jeżeli ktoś uważa, że Żydzi są przyczyną zła w skali światowej, każdy Żyd dla niego jest zły i powoduje zło.
Podobnie człowiek o kategorycznych poglądach u przeciwników politycznych widzi same wady, zło, błędy, kłamstwa, krętactwa. Nie zauważa natomiast żadnych mankamentów u polityków, z którymi się utożsamia, których popiera, na których głosuje. Nawet jeżeli widzi u nich jakieś złe cechy, to albo ich nie przyjmuje do wiadomości, albo je bagatelizuje, pomniejsza, bo jego zdaniem przeciwnicy dopuszczają się większych nieprawidłowości, nadużyć i błędów. Świetnie sprawdza się tu apercepcja - postrzeganie osób i ich działalności przez pryzmat poglądów politycznych.
Podobny wpływ ma apercepcja w postrzeganiu osób niepełnosprawnych, w tym niewidomych, ich zachowań oraz na oceny możliwości i ograniczeń, cech charakteru, inteligencji, uzdolnień i stosunku do ludzi.
Na skutek apercepcji obraz na przykład osoby niewidomej może być bardzo zniekształcony. Jeżeli doświadczenia z niewidomymi, wiedza na ich temat itp. są pozytywne, osoba oceniająca może przypisywać im pozytywne cechy charakteru, inteligencję, umiejętności i zdolności. Jeżeli kieruje się stereotypami, negatywnymi doświadczeniami, uprzedzeniami, poglądem, że "ślepota jest karą za grzechy", jej oceny niewidomych będą negatywne, będą odpowiadały stereotypom niewidomych i mitom na ich temat.
Postrzeganie niewidomych przekształcone przez apercepcję osób postrzegających, niekiedy grup społecznych czy środowisk, ma więc wielki wpływ na kontakty z niewidomymi i na społeczną rehabilitację niewidomych. Wpływ ten może być pozytywny lub negatywny, w zależności od charakteru dominującej apercepcji w otoczeniu, w którym żyje osoba niewidoma.
Ważną rolę w świadomości niektórych grup społecznych odgrywają kompleksy. Czasami dominują one w świadomości społecznej, tworzą mechanizmy obronne i wypaczają postrzeganie otoczenia oraz zjawisk w nim zachodzących.
Termin kompleks pochodzi z łaciny (complexio). Jest to, najogólniej ujmując, zespół myśli, słów, wyobrażeń, poglądów, przekonań, stereotypów silnie skojarzonych z jakąś ważną cechą lub myślą mocno zabarwioną emocjonalnie, która zwykle bywa wyparta ze świadomości. Myśl taką niektórzy nazywają jądrem kompleksu. Powrót do świadomości "jądra kompleksu" wywołuje najczęściej niemiłe odczucia, np. lęk, niepokój, wstyd.
Kompleksy wywierają silny wpływ na zachowanie człowieka oraz grup społecznych i przejawiają się w różnych dążeniach, obawach, postawach wobec otoczenia, nierzadko w nerwicowych reakcjach. Kompleksy występują u ludzi z różnych powodów. Całe grupy społeczne, niekiedy wielkie grupy, na przykład narody, wspólnoty religijne, partie polityczne mogą być obciążone kompleksami. Najczęściej jest to kompleks niższości i kompleks wyższości.
Potocznie terminem kompleks określa się niemiłe, wstydliwe dla danej jednostki tematy, związane z funkcjonowaniem społecznym, cechami wyglądu lub charakteru, których poruszenie wywołuje wstyd, lęk, niepokój i niekiedy przesadne reakcje. Wystarczy brak urody, zeszpecenie twarzy, otyłość, żeby nawarstwiały się kompleksy i utrudniały funkcjonowanie w grupie społecznej. O kompleksach spowodowanych niepełnosprawnością, utratą lub osłabieniem wzroku napiszę w niedalekiej przyszłości.
Mogą być różne przyczyny kompleksów indywidualnych i społecznych. Kompleksy funkcjonujące w wielkich grupach społecznych mogą być na przykład wywołane doświadczeniami historycznymi, wojnami, najazdami, podbojami, okupacjami, rozbiorami, prześladowaniami.
Wśród Polaków można obserwować kompleks wyższości w stosunków do narodów żyjących na wschód od naszych granic i kompleks niższości w stosunku do narodów żyjących na zachód od Nysy Łużyckiej i Odry. Wśród mieszkańców wielkich miast można spotkać wielu, których charakteryzuje kompleks wyższości w stosunku do mieszkańców wsi. Kompleks niższości wywołuje przykre uczucia, zazdrość, niezadowolenie z własnej sytuacji, nienawiść w stosunku do tych, których uważamy za stojących pod jakimś względem wyżej od nas. Kompleks wyższości cechuje pogarda w stosunku do istot uważanych za gorszych od nas, zadowolenie z siebie w porównaniu z tymi gorszymi i podobne uczucia. Niekiedy te dwa kompleksy występują u tych samych osób i wypaczają poglądy zgodne, nie z rzeczywistością, lecz z własnymi kompleksami. Wywołują też mechanizmy obronne.
Mechanizmy obronne są to procesy psychiczne, często o charakterze neurotycznym, jako reakcja na kompleksy, na frustrację, która wynika z rzeczywistych i urojonych niepowodzeń, z utraty kochanej osoby, choroby, z bankructwa materialnego lub bankructwa idei, z wielu innych przyczyn, z rzeczywistych i urojonych krzywd np. narodowych. O mechanizmach obronnych związanych z niepełnosprawnością napiszę również w najbliższej przyszłości. Teraz chcę tylko zwrócić uwagę na zanieczyszczanie społecznej świadomości przez kompleksy i związane z nimi mechanizmy obronne.
Warto jednak zauważyć, że sama natura wmontowała w życie człowieka i zwierząt mechanizmy obronne o charakterze fizjologicznym. Należą do nich: ból, odczuwanie głodu i pragnienia, odczuwanie zimna i gorąca, potrzeba wypoczynku, snu, strachu przed zagrożeniami. Mechanizmy te, psychologiczne również, odgrywają ważną, pozytywną rolę w życiu ludzi. Niekorzystne stają się dopiero, kiedy rozwiną się ponad potrzeby, kiedy zaczynają dominować nad rozumem. Żadne nadmierne mechanizmy obronne nie powodują poprawy funkcjonowania psychiki człowieka. Przeciwnie - przynoszą samo zło, zamiast przed nim chronić.
O kompleksach i mechanizmach obronnych można pisać artykuły, traktaty i książki. Nie jest to moim celem. Chciałem tylko zasygnalizować ich znaczenie w społecznej świadomości.
Świadomość społeczna wywiera przemożny wpływ na życie indywidualnych osób, na życie społeczeństw, narodów i całej ludzkości. Wywiera też wpływ na życie niewidomych i słabowidzących. Oddziaływaniem poszczególnych składników świadomości społecznej na życie osób z uszkodzonym wzrokiem zajmować się będę w ostatnich kilku artykułach tego cyklu. Jest to celowe, gdyż niewidomi i słabowidzący żyją wśród ludzi, są członkami różnych grup społecznych, różnych środowisk, różnych narodów, wyznają różne religie, a wszystko to ma wpływ na stosunek do nich i ich stosunek do ludzi widzących.
Teraz jednak chcę pokazać, jak wielki wpływ, i to niekorzystny, na świadomość społeczna na różne aspekty życia ludzi.
Czytałem wspomnienia wojenne polskiego lekarza ze Lwowa - nie pamiętam tytułu książki i nazwiska autora, ale pewna scena utkwiła mi w pamięci. Otóż ten lekarz przemierzył pół świata z polskim wojskiem. W Palestynie wyszedł z kolegami do miasteczka. Zobaczyli policjanta, którego minęła uciekająca kobieta, a za nią biegł mężczyzna z nożem. Dogonił tę kobietę, podciął jej gardło i spokojnie poszedł dalej. Polacy podeszli do tego policjanta i zapytali, dlaczego nie aresztował zabójcy. Policjant zdziwił się i powiedział: "O co wam chodzi? To była tylko kobieta".
Słyszałem kiedyś informację w radiu, że w Arabii Saudyjskiej poważni ludzie dyskutują poważnie przed kamerami telewizji nad tym, czy mąż powinien bić żonę po twarzy, czy po innych częściach ciała. Że ma do tego prawo nie budzi wątpliwości, mieści się w mentalności Saudyjczyków. Nasza mentalność pod tym względem jest zupełnie inna. Nie oznacza to jednak, że w europejskiej czy polskiej mentalności nie mieszczą się poglądy podobnie niedorzeczne. Takim niedorzecznym poglądem wielu Europejczyków i Polaków jest przekonanie o wyższości rasy białej nad osobami innych ras. Niedorzecznym przekonaniem jest pogląd, że mieszkańcy wielkich miast są czymś lepszym od mieszkańców wsi, chociaż jedni i drudzy są na przykład Polakami.
Siłę przekonań jednak lepiej widać na przykładach innych kultur. Ponieważ poglądy, przekonania, postawy z odległych kultur czasami są tak sprzeczne z naszą świadomością, że lepiej przemawiają do wyobraźni. Przytaczam więc kilka przykładów postępowania, które nie mieszczą się w naszych europejskich czy polskich głowach.
W internecie znalazłem taką oto informację:
"tripsta-africa
W tej kulturze panuje poligamia. Mężczyzna, jeśli jest prawym człowiekiem, może pojąć za żonę niewiastę z plemienia, jeśli tylko rada starszych wyda pozytywny werdykt. "Płeć brzydsza" często przebywa poza domem, gdyż pasając bydło zmuszona jest opuszczać rodzinne wioski w poszukiwaniu pokarmu. Kiedy panowie wracają, zamężna kobieta może wybrać jednego z grupy i oddać mu się bez skrępowania, co więcej - nie budzi to sprzeciwu małżonka".
Czytałem też, że w pewnym afrykańskim plemieniu wojownicy cieszą się prestiżem, szacunkiem, wysoką rangą społeczną. Wolno im też więcej, niż innym członkom tego plemienia. Czytałem o takiej scence. Mężczyzna z żoną podróżowali pieszo. Na drodze spotkali wojownika, któremu podobała się kobieta idąca z mężem. Wbił więc przed nią dzidę w ziemię. Oznaczało to, że zaprasza ją do miłosnych igraszek. Odłożyła więc tobołek i poszli w krzaki. Mąż tymczasem spokojnie czekał na powrót żony.
W naszej kulturze podobne postępowanie się nie mieści, ale nie jest ono zbyt drastyczne. Niestety, są przykłady postępowań niezrozumiałych i drastycznych, których w żaden sposób normalnie myślący człowiek nie może zaakceptować. Tu nasuwa się pytanie: według jakich norm normalnie myślący. Tak, "normalnie myślący" według norm obowiązujących w naszym kręgu kulturowym.
Fragmenty przykładu znalezionego w internecie:
"Długie Szyje a turystyka
Karen znani są też jako Długie Szyje, plemię, które do Tajlandii przybyło z Birmy w ucieczce przed wojną domową i prześladowaniami. Ich szczególną cechą jest to, że kobiety od 5-go do 21-go roku życia wydłużają sobie szyje. Karen uważają, że im dłuższa szyja, tym piękniejsza kobieta.
Kiedy przedstawiciele tajskiego rządu zobaczyli na swoich progach kolorowo ubrane kobiety ze złotymi obręczami, od razu wywietrzyli biznes. Przyznano więc Karenom wizy i pozwolenia na pracę, dorzucono także w dzierżawę ziemię, zrobiono im parę ładnych zdjęć na tle bambusowych chatek, po czym wstawiono te zdjęcia do turystycznych broszur, reklamujących północny region Tajlandii i kazano (w szczególności kobietom) ładnie uśmiechać się do wszystkich, którzy zapłacą za przywilej zobaczenia czegoś innego i egzotycznego. Wioski Długich Szyi stały się więc niejako swoistym zoo, gdzie za 300 Bahtów można zrobić sobie zdjęcie z kobietą ubraną w tradycyjny strój i szyją tak wydłużoną, że jej głowa wygląda prawie jak kolorowa makówka.
Chiang Mai i okoliczne regiony dumne są z tego, że są domem dla Długich Szyi".
/.../ "Pierwszą złotą obręcz zakłada się dziewczynkom w wieku 5 lat i dokłada się po jednej obręczy do 21-go roku życia. Kobiety zdejmują je tylko raz w roku na 3-4 godziny. Ich szyje bowiem są bardzo delikatne i po dłuższym czasie po prostu by się złamały. Moment ściągania obręczy to prywatna ceremonia, na którą nie wpuszcza się obcych.
Plemię Karen w Tajlandii można spotkać tylko na północy kraju. Trudnią się oni uprawą roli, ale obecnie większość ich dochodów pochodzi z turystyki".
No i czy można zaakceptować coś podobnego? Ale czy naprawdę praktyki są aż tak odległe od niektórych spotykanych w naszej cywilizacji?
Przecież noszenie kolczyków w języku, w nosie, w wargach i w bardziej intymnych miejscach ma również coś z okrucieństwa wobec samego siebie, jest niehigieniczne, niewygodne i niczemu nie służy oprócz uleganiu modzie.
W Chinach również stosowano nieludzkie praktyki wobec dziewcząt. Podaję za internetem:
"Krępowanie (bandażowanie) stóp - chiński obyczaj kultywowany od ok. X do początków XX wieku, polegający na bandażowaniu stóp dziewcząt, celem ich skrócenia i deformacji prowadzących do pożądanego efektu estetycznego. Krępowanie stosowano początkowo u dziewcząt z wyższych klas społecznych, od których nie wymagano wykonywania intensywnych prac fizycznych. Obyczaj, który był wyznacznikiem statusu społecznego, przyjął się z czasem również wśród klas niższych. Za czasów ostatniej dynastii, Qing (1644-1912), rozpowszechniony był wśród wszystkich warstw społecznych, szczególnie na północy kraju. Krótkie stopy były w Chinach symbolem wytworności i zapewniały właścicielce dobre zamążpójście. Krępowanie miało także podtekst erotyczny, na co zwrócił uwagę również Zygmunt Freud dostrzegając w nim fetyszyzm.
Ze względu na to, że krępowanie okaleczało kobiety i niosło wiele cierpienia, obyczaj był krytykowany, szczególnie intensywnie na początku XX wieku. Po powstaniu Republiki Chińskiej w 1912 roku zabieg został zakazany. Po utworzeniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku całkowicie go wypleniono. W Chinach wymarło już niemal całkowicie ostatnie pokolenie kobiet, które poddawano krępowaniu stóp".
TVN 24 w dniu 6 kwietnia 2012 r. podała informację pt. "Biczują się i wiszą na krzyżach". Czytamy:
"Biczują się, niosą krzyż i na koniec dają się do niego przybić. To stały element Triduum Paschalnego na Filipinach. Zdaniem krytyków wydarzenie bardziej turystyczne niż religijne. Krwawych procesji zakazuje tamtejszy Kościół. Bez skutku. W San biczują się na znak pokuty i dają ukrzyżować. Dłonie i stopy pokutników przybijane są do drewnianego krzyża 10-centymetrowymi gwoździami, dezynfekowanymi alkoholem. - Jak mówią organizatorzy pokazów, w ten sposób wierni żałują za grzechy i się modlą".
I fragment kolejnej informacji z internetu:
"Jednym z naśladowców Chrystusa jest Ruben Enaje. Jak mówi, dał się ukrzyżować już po raz 26. W ten sposób dziękuję Bogu za to, że niegdyś przeżył upadek z dużej wysokości podczas pracy na budowie.
Krwawemu rytuałowi sprzeciwiają się jednak kościelni hierarchowie Filipin, gdzie katolicyzm jest religią dominującą. Praktyki te uważają za "wypaczanie wiary". Procesje są jednak jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń w regionie, przyciągając tysiące turystów do wioski ok. 70 km na północ od stolicy Filipin Manili".
Cóż, "dobrzy katolicy" lepiej wiedzą niż hierarchowie kościoła, niż nauczał Jezus, niż wskazuje rozum.
We wschodniej Afryce istnieje przesąd, według którego części ciała albinosów mają magiczną moc. Może ona przynieść szczęście osobie, która posiada amulet czy eliksir sporządzony z części ciała albinosa. Chęć posiadania takiego amuletu jest przyczyną wielu zabójstw dokonywanych na albinosach.
A więc wierzenia mogą prowadzić, nie tylko do okrucieństwa, ale również do zbrodni. I nie ma tu znaczenia, że nikt nigdy nie doszukał się związku między szczęściem a amuletem z części ciała albinosa. Przeciwnie, cecha ta we Wschodniej Afryce jest powodem wielu zbrodni.
Czytałem kiedyś, że w jednym z afrykańskich plemion wielkim przysmakiem są palce zmarłego dziecka. Jest to tak wielki przysmak, że w przypadku śmierci dziecka w szpitalu, należy dobrze pilnować jego zwłok, żeby krewni nie wykradli i nie zjedli palców.
Jako pogląd nie tak makabryczny, ale zupełnie bezpodstawny, można podać starożytne wierzenie, że niewidomi mogą być jasnowidzami. Ślepota była tak niezrozumiałym zjawiskiem, że na jej tle powstawały różne mity, a wśród nich ten, iż jeżeli ktoś nie widzi, to jest jasnowidzem.
O wielkiej sile przekonań z niedawnych czasów, wiary w cesarza świadczą japońscy lotnicy kanikadze, którzy w II wojnie światowej dobrowolnie atakowali wrogów wiedząc, że poniosą przy tym śmierć. Podobnie jest ze współczesnymi terrorystami, którzy obkładają się materiałami wybuchowymi i detonują je w tłumie niewinnych ludzi. Oni tak silnie wierzą w swego Boga, w swoje racje, że decydują się zabijać, siebie również.
Z pewnością nie omówiłem wszystkich aspektów społecznej świadomości oraz zmian w niej zachodzących. Jak jednak mogliśmy się przekonać, świadomość społeczna jest niezmiernie pojemna. Mieści się w niej całe doświadczenie ludzkości, to dobre i to złe. Świadomość ta ulega ciągłym zmianom, które na ogół, chociaż nie zawsze, są korzystne. Na tym polega postęp rozwoju gatunku ludzkiego. Dodajmy, że i obecnie zdarzają się przypadki okrucieństwa, tortur, znęcania się nad słabszymi, ale wszystko to jest nielegalne, potępiane, karane, a dawniej było normą, czymś naturalnym, samo przez się zrozumiałym. Jeszcze nie tak dawno działały krematoria w niemieckich obozach zagłady i setki tysięcy osób umierało z niedożywienia, katorżniczej pracy i mrozów w radzieckich łagrach na "nieludzkiej ziemi". Teraz też mamy terroryzm, zbrodnie, czystki etniczne w różnych krajach świata, ale jako zbrodnie, a nie działania moralnie dopuszczalne.
W wielkim nurcie świadomości społecznej mieści się również wszystko, dobro i zło, co dotyczy osób z uszkodzonym wzrokiem. Podobnie jak w każdym przypadku, w odniesieniu do niewidomych i słabowidzących, obserwujemy również korzystne zmiany oraz zahamowania, a nawet regresy. Bilans jednak jest dodatni.
Zachęcam do zapoznania się z następnymi artykułami tego cyklu, które poświęcone będą poglądom, postawom, stereotypom i mitom dotyczącym osób z uszkodzonym wzrokiem oraz ich przyczynom i skutkom. Pragnę nadmienić, że wśród niewidomych funkcjonują również nieprawidłowe poglądy na temat ślepoty, na temat niewidomych i słabowidzących, a także ludzi widzących. O tym również zamierzam napisać w najbliższej przyszłości.