Hanna P.:
Niedawno ktoś mi składał życzenia urodzinowe, które zakończył słowami: „i żebyś odzyskała wzrok”. Myślę, że miałam dość głupią minę, bo byłam skonsternowana. Chciało mi się też śmiać, bo wyobraziłam sobie, że ten pan składa życzenia osobie bez ręki. Ciekawe, czego by jej życzył – żeby ręka jej urosła? Chyba pierwszy raz byłam w takiej sytuacji. Podziękowałam i na tym się skończyło. Czy macie podobne doświadczenia? Jak byście zareagowali?
Grzegorz Z.:
No ale co, po chrześcijańsku podszedł do sprawy. Ze swojej strony dołączam się do życzeń. A co do odrośnięcia ręki, to polecam lekturę o cudzie z Calandy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Cud_z_Calandy. Co prawda jest tam rozdział „Inne wyjaśnienie”, ale przesłanek na jego przewagę nad pozostałymi brak.
Iland222:
No cóż, jeśli go kiedyś miałaś, to oczywiście życzymy ci odzyskania go, a jak jesteś niewidoma od urodzenia, to – jak twierdził prof. Vetulani – nic by ci z niego nie przyszło (jeno cierń i nędze), albowiem jesteś za stara, żeby się nauczyć widzieć. A oczywiście za dobre życzenia należy ślicznie podziękować i grzecznie podstawić się do urodzinowego cmoknięcia, a przy okazji (jeśli się taka trafi) taktownie wytłumaczyć bliźniemu, co i jak jest z tym wzrokiem.
Mirek K.:
A jak ja bym zareagował? Chyba normalnie. Do tego, że przestałem widzieć, jakoś tam się przyzwyczaiłem i nawet potrafię z tego żartować. (...) Niezależnie od tego, czy by mi ktoś życzył, bym odzyskał wzrok, czy też by mi życzył, żeby powstała technologia, która pozwoliłaby mi znowu widzieć, albo żeby medycyna potrafiła naprawić moją przypadłość, to niezależnie od wariantu każdy z nich biorę w ciemno.
A komuś bez kończyny też byłoby pewnie obojętne, czy miałby dłoń cyborgową, przeszczepioną czy wyhodowaną z komórek macierzystych, byleby mógł się nią posługiwać jak dawniej. I tej hipotetycznej osobie też tego życzę.
El padrino:
Zawsze dostaję takie życzenia, bo ludzie widzący i dobrze nam życzący tak właśnie myślą. Ja się nie obrażam i przechodzę nad tym do porządku dziennego.
Krzysztof Ś.:
Na podejściu chrześcijańskim to się słabo znam, ale życzenia intrygujące. Mnie kiedyś pewna religijna pani wyraziła współczucie, że moi przodkowie tyle nagrzeszyli, że na mnie padło i nie widzę, bo gdzieś tam jest napisane podobno o karze do iluś pokoleń wstecz. Nie będę pisał, co jej odpowiedziałem, by nie drażnić religijnych, ale chyba już mnie nie lubi.
Kasica:
A propos religijnych, mój facet opowiadał mi, że pewnego dnia zaczepił go gość, który twierdził, że ma kontakt z Jezusem i jest w stanie poprosić go o natychmiastowe uzdrowienie. Ponieważ wszelkie próby wyjaśnienia, że to tak nie działa, kończyły się pytaniem: „Jak to? Nie chcesz nawet spróbować?”, mój partner w końcu się poddał. Jego rozmówca, mrucząc coś pod nosem, położył mu kilkakrotnie dłonie na czole i oczach, a potem stwierdził: „Wiesz co, prosiłem, ale On nie chce”.
Jacek P.:
Jestem katolikiem i nigdy nie przyszłoby mi nawet do głowy życzyć osobie niewidomej, a tym bardziej takiej, która kiedyś widziała, odzyskania wzroku. (...) Bałbym się, że u osoby ociemniałej takie życzenia mogłyby wywołać bardzo bolesne wspomnienia. Jestem na wózku inwalidzkim – porażenie mózgowe. (...) I nie wiem, jak bym się zachował, gdybym usłyszał coś w stylu: „Życzę ci, żebyś odzyskał władzę w nogach”. Najchętniej wstałbym z tronu swego i szklanką po łapkach. Brednie w stylu „kara boska” to SKANDAL!
Hanna P.:
Są sytuacje, w których życzenie osobie chorej powrotu do zdrowia z pewnością jest nietaktem, np. w przypadku zaawansowanej choroby nowotworowej.
Domra:
Oj tam, oj tam, mojej endoprotezie ludzie także życzą powrotu do zdrowia. Miło dziękuję za życzonka i przechodzę nad tym do porządku dziennego. Kość mi nie odrośnie, to fakt, ale sądzę, że osoba życząca ma jak najlepsze intencje, a że czasami nieopatrznie strzeli gafę... Bywa.
Mirek K.:
Mój brak wzroku to choroba (...) i gdyby mi ktoś życzył, by choroba ustąpiła, a organizm naprawił spustoszenie, jakie wywołała, to bym się na pewno nie obraził. A gdyby ten ktoś miał do tego moc sprawczą, to byłoby już całkiem dobrze.
Krzysztof Ś.:
No, najgorzej z mocą sprawczą. (...) Na same życzenia też bym się nie obraził, choć wolę coś bardziej do spełnienia. W ogóle sądzę, że narody myślą, że to strasznie tak nie widzieć, i jak nas lubią, to z tego współczucia i sympatii chcieliby nas uwolnić od tego horroru. Moja babcia prawie straciła wzrok przez zaćmę czy inną błonkę. Jak ją namówiliśmy na operację i odzyskała wzrok, to opowiadała, jakie to straszne – nie widzieć. Podobno kompletnie traciła orientację, bała się każdej nierówności terenu... Jeśli ludzie w ten sposób wyobrażają sobie brak wzroku, to trudno się im dziwić, że tak życzą.
Iland222:
No chyba nie powiesz, że ślepota jest seksi? Jeśli większość informacji z otoczenia przyswajamy za pomocą wzroku, to chyba niczym dziwnym nie jest przerażenie, jakie wzbudza w widzących ludziach groźba jego utraty.
Krzysztof Ś.:
Seksi, nie seksi – fakt to fakt. Mam, jak mam i trudno mi się zastanawiać nad tym, co by było, gdyby… Tak samo, jak nie wiem, jak to jest oddychać skrzelami.
Jasne, że nasza cywilizacja to świat obrazków i rozumiem widzących. Rozumiem też, kiedy przyjazne dusze życzą odzyskania wzroku. Wątpię tylko, czy oni rozumieją, że to nie aż taka tragedia. Ja np. podziwiam tych, co jeżdżą na wózkach lub niesłyszących. Dla mnie oni mają trudniej. Gdyby był limit tzw. cudów, to wolałbym, żeby najpierw im pomagano. Bo ja, cóż – docieram, gdzie chcę lub muszę.
Iland222:
Jak dla mnie, życzenia z samej swojej zasady to jakiś idiotyzm, więc nie ma o czym gadać – na szczęście nie jesteśmy wieczni i kiedyś umrzemy.
Jacek R.:
Ale macie, kruca felek, problemy... A wyzdrowieć u nas dość prosto: ZUS wezwie na komisję, uzna, że zdrowa osoba, bo tak fajnie szedł pan po korytarzu, a nie po ścianie, więc ki czort? Zdrowy jak rydz!
Mirek K.:
Jacek, ty to masz łeb! Jakby polski Kościół spółkę z ZUS-em zawiązał, to cudów byłoby u nas bez liku, i tacy na przykład Hiszpanie ze swoim cudem mogliby się schować!