Mirek K.:
Może to mało eleganckie, ale żona posłużyła się mną jako osobą niepełnosprawną, by załatwić sprawę na poczcie bez kolejki. Po raz pierwszy zauważyła bowiem na drzwiach urzędu piktogram osoby niepełnosprawnej. Zapytała i okazało się, że można wepchać się legalnie na początek ogonka. Byłem zaskoczony, bo myślałem, że wszelkie obsługiwania poza kolejnością już nie istnieją. Czy poczta to wyjątek?
Wiem, że to, co zrobiliśmy, jest mało moralne, bo oprócz tego, że nie widzę, to nic mi nie jest, ale poczta i tamtejsze kolejki to dżungla, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Jeśli zatem ktoś ocenia nasz postępek nagannie, to przyjmuję to z pokorą, ale nie obiecuję poprawy.
Jacek R.:
Dlatego ja zawsze wolę iść sam w zatłumione miejsca... a tam zgrabnie kijem po kostkach i prosto na początek ogonka... A niech ktoś zaprotestuje, to przydepnę palucha u nogi.
Kamil Ż.:
Nie uważam, aby było to naganne. Ba, jestem nawet skłonny twierdzić, że niewidomy z przewodnikiem czy jakikolwiek niepełnosprawny z pomocnikiem ma jeszcze większe prawo być na początku kolejki, gdzie tylko się da, z uwagi na poświęcany czas osoby, która nam pomaga. I mniejsza z tym, jaka nas łączy z przewodnikiem relacja, nie ma to nic do rzeczy w tym przypadku. Kiedy gdzieś udaję się sam, uwzględniam spory czas na nieprzewidziane wypadki, gdzie tylko mogę i jak tylko mogę. Wtedy mogę sobie stać w kolejkach i uważam, że tak trzeba. Nóżki zdrowe, to postać mogę.
Dorota:
Taka zależność jest widocznie zrozumiała jedynie dla osoby niepełnosprawnej, korzystającej z pomocy innej osoby, która poświęca swój czas. W rozumieniu zaś otoczenia, a zwłaszcza oczekujących kolejkowiczów, sprawa wygląda zgoła inaczej. Skoro masz pomoc, to możesz sobie usiąść i poczekać albo postać w kolejce. Nie zgadzam się także z Twoją postawą, że skoro masz zdrowe nóżki, to możesz postać w kolejce. Dla mnie np. stanie w kolejce jest stresujące, bo muszę uważać na ludzi, żeby przypadkiem nie potrącić osoby stojącej przede mną. Muszę pilnować przesuwania się kolejki i jeszcze tego, żeby się jakiś sprytuś nie wepchnął przede mnie.
3 stycznia wybrałam się do PCPR-u złożyć wniosek o dofinansowanie i musiałam stać w kolejce, bo w niej przecież sami niepełnosprawni. A że kolejka była z 500 metrów, to zaasekurowałam się w ten sposób, że zaraz „obarczyłam” osoby za mną, żeby mnie pilnowały i przesuwały do przodu, coby kolejki nie zgubić.
Julita B.:
I ja nie ganię. Ze mną było jeszcze śmieszniej. Poszłyśmy raz na pocztę z babcią, a wiadomo – to osoba już starsza. Stoimy, stoimy w tej kolejce, wreszcie babcia się zniecierpliwiła i chciała się pchać. Ja ją powstrzymywałam, mówiłam, że to nie przystoi, wszyscy stoją, to my też. Jakaś pani zwróciła nam oschle uwagę, że jest kolejka, na to inny uczestnik walki: „Tak, ale te panie mogą być obsłużone poza kolejką. Proszę iść”. Ja nawet trochę protestowałam, ale on powtórzył polecenie, po czym pokierował nas do okienka, w którym wydawano tylko paczki, tylko przyjmowano polecone czy coś jeszcze innego. Trochę mnie zdziwiło, że ów miły pan wie więcej o moich przywilejach niż ja sama! Miła pani miło nas obsłużyła i poszłyśmy, ale owa jejmość, która zwróciła nam uwagę, cały czas na to nieprzychylnie patrzyła, aż czułam jej wzrok na plecach. I dlatego nie lubię wpychania się. Może nawet czasem tego potrzebuję, ale te spojrzenia… Cóż, jeżeli będzie możliwość wepchnięcia się, to też nie obiecuję poprawy, choć zdecydowanie nie jestem zwolenniczką teorii, jakoby niewidomi mieli, oprócz oczu swych, chore nogi.
JG:
Sprawa jest prosta. Przepis mówi jednoznacznie, że osoby z niepełnosprawnością są obsługiwane poza kolejnością w wyznaczonym okienku. Dla nas ma to znaczenie, bo poczta wprowadziła automaty kolejkowe. Życzę powodzenia temu, ko się zorientuje bez dźwięku, który numer akurat wchodzi.
Nie ma znaczenia, czy mała poczta, czy Poczta Główna. Na interwencję związaną z wprowadzeniem systemów kolejkowych, których normalnie osoba niewidoma nie obsłuży, instytucja ta odpowiedziała wprowadzeniem rozwiązania z okienkiem dla osób z niepełnosprawnością. Przy nim osoby z orzeczeniem są obsługiwane poza kolejnością. W przypadku małej poczty jest to dowolne okienko, ale zasada pozostaje ta sama.
Odrębną sprawą jest to, czy korzystać z takiej możliwości, czy nie korzystać. W mojej opinii, to zależy od sytuacji, poziomu kultury osobistej i postawy pracowników poczty. Na małych często zdarza mi się, że ktoś z pracowników sam zauważy moje wejście i wzywa mnie lub doprowadza do danego okienka. Przy dużym tłumie wewnątrz wolę jednak zapytać o to okienko, ale głównym powodem jest to, że w takich warunkach wejście w system kolejkowy jest już bardzo trudne i wiąże się z robieniem zamieszania.
Dorota:
Najlepsze są takie, gdzie jest główny wyświetlacz i dopiero na nim wyświetla się numer stanowiska, do którego musisz podejść, a często jest to kawał drogi, bo czekającym nie wolno zbliżać się do stanowisk. Problem jest już na wstępie, bo musisz sobie pobrać odpowiedni bilecik z numerem i tematem sprawy, którą masz załatwić. Przez ten sposób organizacji obsługi klientów jestem coraz bardziej zależna od pomocy osób trzecich. W PCPR-ze automaty mówią, a bilecik pomaga ci wybrać ochroniarz, ale np. takie wielkie banczysko i wyświetlacz na wszystkie stanowiska są nie do ogarnięcia. A najbardziej się sadzą operatorzy komórkowi i internetowi, bo to przecież nie wypada klienta nie postawić na baczność.
Kamil B.:
Jak robię zakupy w Carrefourze, to też zawsze ochrona wpycha mnie na początek kolejki, ale samemu z siebie to tak głupio. Czasem, jak ktoś widzi, że mam jedną rzecz w ręku, to mnie puści, ale to chyba nie ma związku z tym, żem ślepy.
Tylkoslowik:
A ja najczęściej wchodzę bez kolejki, ale nigdy nie wpycham się na siłę. Zawsze chodzę sama z psem przewodnikiem i wówczas ludzie najczęściej proponują mi, abym poszła bez kolejki, czy to poczta, czy lekarz specjalista, urząd itd. Może się boją mojego owczarka niemieckiego? Mój lekarz rodzinny sam dał prikaz, że zawsze mam wchodzić bez kolejki, a ja mu na to, że pacjenci będą się złościć i patrzeć na mnie krzywo. Stwierdził: „To niech się wściekają i proszę im powiedzieć, że ja dałem pani takie polecenie”. Kiedy jest bardzo długa kolejka, to jednak korzystam z tego zezwolenia lekarza rodzinnego. Odczekam kilka osób i informując pacjentów, wchodzę. Jakoś ludzie się nie złoszczą.
Domra:
Czytam sobie ten wątek i dumam. Z jednej strony chcemy być traktowani na równi, a nie dyskryminowani, a z drugiej mieć dodatkowe przywileje. A jedno drugiemu przeczy. Albo tacy sami, albo podopieczni z przywilejami. Wolę jednak być traktowana na równi.
Guldog:
Ja, gdy idę na pocztę lub do banku, to czekam w kolejce. Czasem zdarza się, że ludzie sami mnie przepuszczają. To tylko tak w ramach wstępu. Nie zgadzam się z tym, że przywileje to coś sprzecznego z równouprawnieniem. Nigdy nie będziemy traktowani równo, bo np. mamy w kodeksie pracy 15 minut przerwy więcej niż inni, więc czy w ramach równouprawnienia trzeba powalczyć, aby to zmienić? Czy w ramach równouprawnienia kobiecie w ciąży nie ustępuje się miejsca w autobusie? No można, wiem, że teraz w ogóle z ustępowaniem miejsca jest kłopot, ale przecież równouprawnienie też można źle pojmować. Myślę, że tak właśnie sądzą feministki, a gdyby je ktoś w ramach równouprawnienia zagonił do pracy w kopalni, to pewnie zmieniłyby zdanie. Nie da się równo traktować wszystkich i tyle. Moim zdaniem to nie jest żadne równouprawnienie, tylko stawianie świata na głowie. Kobieta nie będzie nigdy równa mężczyźnie w sposób totalny, a niepełnosprawny w pełni sprawnemu itd. To jednak temat na dłuższy wywód moim zdaniem.
Domra:
Państwo mylicie pojęcia. Renta a stanie czy niestanie w kolejce. Ustępowanie miejsca w autobusie należy do dobrego wychowania. I miło, gdy tak się dzieje, ale przywilej kolejkowy np. u lekarza, gdy kolejka to sami chorzy. Czułam, że Państwo się oburzą po moim poście. Niemniej jeśli chcę być traktowana jak każdy obywatel, to dodatkowe ulgi się z tym pojęciem kłócą. Jasne, że jako niewidoma szukam udogodnień w rodzaju udźwiękowionych pomocy (zwiększa to moją samodzielność). Ale nie załatwianie poza kolejką, w której stoją ludzie z niewidocznymi dla oka dolegliwościami.
Fandango:
Takie jakieś mam szczęście, że kolejki do lekarzy, zwłaszcza specjalistów, formują rejestratorki. Odczekuję więc wedle numerka lub określenia godziny i minuty, pytając, kto przede mną.
Domra:
W kolejce u lekarza pytam, kto w ogonku ostatni, i proszę, aby mnie poinformował, że właśnie wchodzi. Mój wzrok nie jest na tyle dobry, aby odróżnić człowieka od człowieka, więc asekuruję się w ten sposób. Zdarza mi się, że jestem robiona w konia, jest to przykre, to jasne. Ale bywa także, że pozostali kolejkowicze przywołują cwaniaka do porządku. Może mam mniej stresów, ponieważ założyłam kiedyś, że niczego nie oczekuję od otoczenia i stąd, jeśli otrzymam pomoc, a dzieje się to często, to jest mi miło. Ale traktuję to jako ludzką uprzejmość, a nie skutek specjalnych przywilejów, które mi się należą i które bezwzględnie egzekwuję.
Karolina:
Rozumiem. To dyskusja o dodatkowych przywilejach. Rzeczywiście, w przypadku kolejki u lekarza można mieć moralne obiekcje, co wytłumaczyłaś w mailu. I owszem, ja też czekam grzecznie na swoją kolej, ale dlatego, że jak już, to idę do lekarza z kimś z rodziny i nie krępuję się tym, iż z mojego powodu traci czas. Zdarza się nawet, że kogoś przepuszczę, ale powiem szczerze, że nie wiem, jak bym sobie sama poradziła, bo np. korytarz-poczekalnia w przychodni jest załamany pod kątem prostym, huk, szum, ludzi mnóstwo, nie zawsze siedzą jeden koło drugiego, jak by wynikało z kolejności, telewizor gra, telefony dzwonią, dzieci biegają, nic nie widać, nic nie słychać, ja jestem skazana na wątpliwą uprzejmość całkiem obcej, też chorej osoby przede mną, nie mówiąc już o czekającym mnie dodatkowym stresie związanym z powrotem do domu, w tym z wykupieniem leków itd. Czy taki stres niewidomego jest aż tak mało znaczący, by nie skorzystać z dodatkowego przywileju, na jakie zgodziło się społeczeństwo? Chyba jednak ktoś to wcześniej przewidział, dobrze przemyślał, i dlatego wprowadził w życie?
Domra:
Na moim osiedlu mieszka niewidomy, właśnie taki bezceremonialny, i zdążył już pozrażać do siebie ludzi. Macha w sklepie laską po nogach, czyni wiele hałasu. Można i tak, tylko jak długo?
Zuza A.:
Ja akurat rzadko spotykam się z sytuacją, żeby ktoś mnie przepuścił w kolejce. Przeciwnie, często jest tak, że ludzie wymijają mnie i nagle okazuje się, że jestem ostatnia, no bo kto by się ślepym przejmował.
Niestety, często jest mi dane przebywać w towarzystwie studentów i to by potwierdzało regułę, że dziś już raczej nie uczy się młodych ludzi o pierwszeństwie osób uprzywilejowanych. Myślę, że to raczej domena ludzi starszych.
Ryles:
Uprawnienia są po to, żeby z nich korzystać, kiedy jest nam to najbardziej potrzebne. Zdrowe nogi nie mają tu nic do rzeczy, kiedy często musimy opłacić przewodnika od godziny. Też czasem wbijam się na początek kolejki, choć nogi mam zdrowe, ale choćby przygotowanie obiadu pochłania o wiele więcej mojego czasu. Gdybym chciała stać w każdej kolejce, to bym ze swoją robotą domową nie zdążyła.
Domra:
Idąc tym tropem, to niewidomy powinien krócej pracować, ponieważ ma większe problemy z przyjazdem do pracy i musiałby wcześniej niż pozostali pracownicy wyjeżdżać z domu, a także powinien wyjść z pracy wcześniej, aby zdążyć przed tłokiem powracających zrobić zakupy i dotrzeć do domu, żeby ugotować obiad, który zajmuje mu więcej czasu.
Giordino:
Ale przecież niewidomi krócej pracują.
Tomasz C.:
Nie ma co mieć sentymentów i jeśli mamy potrzebę szybkiego załatwienia sprawy, to korzystajmy z tego przywileju. Ja osobiście nigdy nie wychylam się przed szereg i czekam w kolejce jak każdy, ale wydarzenie, w którym dzisiaj brałem udział, pokazuje, że osoby widzące nie mają żadnych skrupułów przed wepchnięciem się w kolejkę, więc czemu my mamy się krępować. Byłem dziś na wizycie kontrolnej w jednym z krakowskich przychodni przyszpitalnych i jak już przyszła moja kolej, to nagle wpadła kobieta, która stwierdziła, że ma wizytę na dziesiątą i nie interesuje jej żadna kolejka. Mimo że nie było jeszcze dziesiątej, to kobieta po wyjściu pacjenta wepchnęła się chamsko do gabinetu i nawet nie zdążyłem się zorientować, że poprzedni pacjent właśnie wychodzi. Dodam, że do tego lekarza zawsze przychodzi się i czeka na swoją kolej w kolejności przyjścia. Ciężko było mi się zorientować, że właśnie zwolnił się gabinet, bo tam akurat jest wiele ludzi w poczekalni do innych lekarzy. Widziała, że mam białą laskę i wykorzystała to, że nie zauważę, jak przemknie na wizytę.
Mirek K.:
Ta dyskusja poszła w zupełnie innym kierunku, aniżeli zaplanowany. Mnie chodziło zwyczajnie o to, jakie są regulacje odnośnie do pierwszeństwa w kolejkach. Nie sądzę, by Poczta Polska tak sobie to wymyśliła bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, bo mogliby się narazić na skargi do UOKiK. Bez podstawy prawnej uprzywilejowanie osób niepełnosprawnych miałoby z formalnego punktu widzenia taką samą moc jak kartka w sklepie prowadzonym przez konesera kobiecych wdzięków „Niezłe laski z dużym biustem obsługiwane są poza kolejnością”. Myślę, że taka regulacja wkurzyłaby kobiety niełapiące się do tej kategorii oraz wszystkich facetów.