Wikipedia definiuje audiodeskrypcję jako „przekazywany drogą słuchową, werbalny opis treści wizualnych osobom niewidomym i słabowidzącym. Audiodeskrypcja pozwala osobom niewidomym na odbiór sztuki wizualnej, np. malarstwa czy gry aktorskiej, dlatego też stosowana jest m.in. w muzeach, produkcjach audiowizualnych, teatrze oraz podczas widowisk sportowych”. Niedawno na liście dyskusyjnej dla osób niewidomych pojawiło się zaproszenie na mszę świętą z audiodeskrypcją. Czy takie wydarzenie wymaga jednak dodatkowego opisu? Poniżej zamieszczamy opinie niewidomych internautów.
Piotr F.:
Już 25 marca o godzinie 15.30 w Niedzielę Palmową odbędzie się w Kielcach wyjątkowa msza święta z audiodeskrypcją. Eucharystia będzie miała miejsce w Rektoralnym Kościele pw. św. Jana Pawła II przy ul. Wesołej 54. Będzie to okazja, by dowiedzieć się, co dokładnie się dzieje w trakcie mszy, a dzieje się dużo. Z uwagi na brak wzroku lub niedowidzenie wiele szczegółów nam umyka. Opowie o nich kapłan posługujący na co dzień w tej parafii ks. Rafał Dudała.
Tomasz P.:
A ciekawe, czy będzie jej transmisja przez Internet. Sam jestem ciekawy, co podczas mszy na ołtarzu się dzieje.
Hanna P.:
Super! Mam nadzieję, że kiedyś będę uczestniczyć w takiej mszy.
Bewika:
Nie uwierzysz, ale w poniedziałek w szpitalnej kaplicy podczas mszy w intencji taty o tym myślałam, że warto byłoby wiedzieć, jakie czynności wykonuje ksiądz przy ołtarzu. Czy byłaby możliwość nagrania tej mszy z audiodeskrypcją?
Tomasz S.:
Słyszałem, że w Bydgoszczy coś takiego zostało lub miało zostać zrobione w jednym z kościołów. Osobiście nie rozumiem, po co, tj. opis przed mszą rozumiem, ale podczas mszy??? Podczas mszy chyba powinniśmy się skupiać na czymś innym, a nie wysłuchiwać audiodeskrypcji w słuchawce.
Hanna P.:
A ja uważam, że audiodeskrypcja mszy jest bardzo potrzebna. Oczywiście nie każdej, bo rzeczywiście by rozpraszała, ale organizowanie co jakiś czas mszy z audiodeskrypcją to świetny pomysł i można się dużo dowiedzieć, co wpływa na przeżywanie liturgii.
Guldog:
Nie zrozumcie mnie źle, ale wydaje mi się, że nie jest to najlepszy pomysł. Być może sądzę tak, gdyż nie wiem, jak miałaby wyglądać liturgiczna audiodeskrypcja, ale wyobrażam sobie, że ma być podobna do innych. Właśnie dlatego nie bardzo to sobie wyobrażam. Chodzi mi o czas rzeczywisty. Nie byłoby to dobre, gdyby np. podczas przeistoczenia, gdy wszyscy klęczą, audiodeskryptor opisywał, co robi kapłan, czyli że unosi w górę hostię, a ministrant uderza w gong lub używa dzwonków. Na meczu lub w kinie niewidomy ma słuchawkę w uchu, więc reszta (czytaj: kibice lub widzowie), audiodeskrypcji nie słyszą. Jak to będzie w kościele podczas mszy? Myślę, że komentarz jest wskazany, ale nie w czasie rzeczywistym. Poza tym msza święta w zasadzie zawsze wygląda tak samo, więc wystarczyłoby wytłumaczyć osobom niewidomym poszczególne jej części i czynności kapłana wcześniej. Trudno jest mi wyobrazić sobie audiodeskrypcję w czasie rzeczywistym na mszy świętej. To byłoby moim zdaniem złe rozwiązanie. Jeśli miałoby to wyglądać tak, jak opisałem, to jestem przeciw. Aspekt wizualny nie jest najważniejszy w czasie liturgii. Komentarz i wyjaśnienia wcześniej – tak, audiodeskrypcja w czasie rzeczywistym – nie. Zrobi się z liturgii teatr, a nie o to chodzi.
Roman H.:
Mnie też jakoś audiodeskrypcja w czasie mszy wydaje się nie najlepszym pomysłem, choć przyznam, że jednej mszy z AD chętnie bym posłuchał.
Bewika:
Właśnie o to, Romku, mi chodziło. Raz się dowiedzieć i więcej już nie trzeba. Kiedy jeszcze w miarę widziałam, to gesty, chociażby przy podniesieniu, dodatkowo uwznioślały. Teraz zatarły się i chciałabym móc sobie je chociaż raz uprzytomnić, by odnowić je w wyobraźni.
Nie róbmy z tego teatru, ale może któryś z kapłanów zgodziłby się na nagranie takiej wzorcowej podstawowej eucharystii, by można było sobie jej w dowolnym czasie odsłuchać, a potem przenieść w wyobraźni na każdą inną. Tylko tego na tym etapie mi brakuje – dla przypomnienia, bo się pozacierało w pamięci.
Manfred K.:
Sugestia może dobra, ale jedynie dla tych, którzy do kościoła idą tylko „od wielkiego dzwonu”. Aby sobie cały przebieg mszy dobrze uświadomić, można wejść na Google i wpisać np. „opis przebiegu mszy św.”. Przy tej całej dyskusji sam wygooglowałem i sprawdziłem, że nie trzeba żadnej deskrypcji.
Hanna P.:
Mimo że nie zaliczam się do tych, którzy do kościoła chodzą tylko od wielkiego dzwonu, wiem, że mam luki w wiedzy liturgicznej, które msza z audiodeskrypcją mogłaby uzupełnić. Nie wiem, ile można zapamiętać z wcześniejszego komentarza. Coś na pewno tak, ale nie wszystko. Nie wyobrażam sobie audiodeskrypcji na ogólnodostępnej mszy, ale zorganizowanie specjalnej mszy dla niewidomych, na którą mogliby przyjść także inni potencjalni zainteresowani, jest jak najbardziej OK. Doświadczenie w tym względzie ma ks. Piotr Buczkowski z Bydgoszczy.
Małgorzata K.:
Ja nie widzę dziesięć lat, więc pamiętam to i owo, ale może coś mi umyka i sama chętnie bym takiej mszy posłuchała.
Jola:
Ze dwa lata temu brałam udział w mszy z audiodeskrypcją. Było to na rekolekcjach majowych w Laskach. Przyjechał tam wtedy ksiądz z ośrodka w Bydgoszczy i prowadząc normalnie mszę, opowiadał, co robi, naturalnie wtedy, kiedy nie musiał wypowiadać modlitw. No cóż, trwało to trochę dłużej niż zwykle, ale dla mnie i innych osób całkowicie niewidomych było to na pewno bardzo pouczające i ważne wydarzenie. Skąd bowiem osoby niewidome mają wiedzieć, co dzieje się przy ołtarzu w danym momencie?
Uważam, że audiodeskrypcja na indywidualną słuchawkę to dla niewidomych całkiem dobry pomysł. I nie jest to robienie teatru z mszy, bo w końcu co w tym złego, że osoba niewidoma też chciałaby wiedzieć i po swojemu zobaczyć, co dzieje się przy ołtarzu w czasie mszy. Gdyby to było zrobione na słuchawki, to nie przeszkadzałoby nikomu, a kto by chciał, mógłby mieć z tego pożytek.
Domra:
No, miło, że zgadzacie się na mszę z AD. Ale jak to rozwiązać technicznie? W Laskach ks. Piotr miał jednorodnych parafian, więc mógł dodatkowo opisywać czynności liturgiczne. Jesteśmy rozproszeni, więc wypadałoby w każdym kościele zamontować aparaturę z kompletem odbiorników, następnie parafianin musiałby zgłosić się odpowiednio wcześniej do upoważnionej osoby, aby zaopatrzyć się w odbiorniki (ewentualnie poprosić o włączenie na specjalnej aparaturze ścieżki zsynchronizowanej z przebiegiem mszy z możliwością odtworzenia na aplikacji aparatu). Mnie nie interesuje, czy kapłan jest z prawej, czy lewej strony ołtarza, czy odsłania, czy zasłania patenę. Zwykle ksiądz oznajmia: „Módlmy się”, więc nie bardzo rozumiem ten pęd do AD.
Manfred K.:
Cóż, można tu jedynie dodać, że są różne widzimisię i różne dziwaczne ludzie. W ogóle ta dyskusja wydaje mi się dość dziwna: do kościoła idzie się, aby się pomodlić i być blisko Boga, a nie do teatru.
Tylkoslowik:
Kiedy chodziłam na mszę świętą, jak jeszcze widziałam, to wszystkie gesty czy wykonywane znaki przy ołtarzu przez kapłana widziałam, ale przyznam szczerze, że jako osoba widząca nie wiedziałam, co one oznaczają… Zapytajcie osoby widzące, czy mają taką wiedzę… Ja to zrobiłam i okazało się, że wiedzą tylko, że w czasie podniesienia dokonuje się przeistoczenie… Chwała tej osobie, która wpadła na taki pomysł.
Guldog:
Piszecie o czymś innym niż audiodeskrypcja, bo ta w sensie ścisłym nie odnosi się do tego, co oznacza dany gest, ale do gestu w samej istocie. Tak przynajmniej mi się wydaje i stąd moje wątpliwości. Wyjaśnienie poszczególnych elementów mszy świętej, czyli ich symbolika, nie jest audiodeskrypcją. Właśnie dlatego jestem sceptycznie nastawiony, bo jak napisał Manfred, wszystko można znaleźć opisane w Internecie, więc po co robić z mszy świętej event – to sformułowanie także się tu pojawiło. Ja nie jestem sceptykiem co do potrzeby wyjaśnienia, ale jego sposobu. Nie wyobrażam sobie, aby w czasie mszy świętej, gdy kapłan odmawia modlitwę eucharystyczną, ktoś mówił, co robi, np. że rozkłada szeroko ręce lub pochyla lekko głowę. Symbolika znaków to coś zupełnie innego niż ich opis. Nie trzeba tego robić podczas samej mszy świętej. Tak naprawdę nie wiem, jak będzie wyglądała msza, na którą zaprasza Piotrek, ale wiedząc, jak wygląda audiodeskrypcja widowisk czy filmów, wyraziłem obawę, że to będzie zakłócenie akcji liturgicznej przez dodatkowy komentarz w trakcie czynności. Jeżeli będzie to miało inną formę, np. ksiądz wyjaśni przed złożeniem darów, jak ono wygląda, to nie ma sprawy. Nie wyobrażam sobie natomiast takiej czystej audiodeskrypcji. Oto przykład:
Kapłan: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Tu w trakcie powinien paść komentarz: Czyni znak krzyża na ciele, dotykając czoła, piersi, lewego i prawego ramienia.
Wierni: Amen.
Tu powinien paść komentarz: Kapłan rozkłada szeroko ręce i mówi:
Kapłan: Pan z wami.
Przy przeistoczeniu byłoby to jeszcze bardziej spektakularne.
Komentarz: Kapłan bierze hostię w ręce i lekko pochylając się nad ołtarzem, mówi:
Kapłan: bierzcie i jedzcie z tego wszyscy...
Po formule komentarz: Unosi w górę hostię trzymaną oburącz tak, aby wszyscy w kościele mogli ją zobaczyć, odkłada hostię na patenę, przyklęka, bierze kielich i mówi:
Kapłan: Podobnie po wieczerzy...
No ja sobie tego technicznie nie wyobrażam. Gdyby to miała być taka audiodeskrypcja, to mówię stanowcze NIE. Czy w takiej audiodeskrypcji miałoby miejsce również stwierdzenie, że z zakrystii wychodzi ksiądz z tacą? To już byłaby komedia, a przecież to dość istotny element dla widzących, którzy widząc księdza z tacą, wiedzą, że trzeba przygotować pieniądze na ofiarę.
Maria K.:
Miałam się nie odzywać, ale szał audiodeskrypcji w czasie mszy ogarnął większość z Was, wyrażę więc swoje zdanie, a właściwie dopowiem. Według mnie to jest takie małe bicie piany. Jeżeli idę do kościoła na mszę, to z religii powinnam wiedzieć, co jest istotą mszy św., rozumieć gesty kapłana w czasie podniesienia itd. Audiodeskrypcja rozprasza i zaburza całą istotę tego mistycznego wydarzenia, że tak powiem trochę patetycznie. Po drugie, dziwne, że niewidomi organiści jakoś tyle lat grają, wiedząc, gdzie i co zagrać. Uczyli się liturgiki, kiedy zgłębiali wiedzę organistowską. My jako wierni praktykujący katolicy powinniśmy wiedzieć, co dzieje się na ołtarzu, co ksiądz tam robi – jeszcze raz to podkreślę. Dobrym wyjściem by było, gdyby w parafii była na ten temat katecheza dla dorosłych, albo rzeczywiście można poszukać w Google. Nigdy, idąc na mszę, nie pomyślałam o audiodeskrypcji, bo to nie jest istota mszy, nie zaprzątam sobie tym głowy. „Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. I drugi cytat: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Tylkoslowik:
Jeśli msza z audiodeskrypcją komuś przeszkadza i jest zniesmaczony, to zwyczajnie nie wybiera się na nią, Ale błagam, pozwólcie mi z tej propozycji skorzystać. (...) Są różni ludzie: bardziej wykształceni, którzy posiadają większą wiedzę, no i według was ci gorsi, choćby tacy jak ja. Proszę się nie martwić, w jaki sposób będę się modliła na tej mszy z audiodeskrypcją. Niech naprawdę każdy z was pilnuje, i to z troską, własnej relacji z Panem Bogiem i nie krytykuje innego człowieka, który z takiej mszy chce skorzystać.
Aleksy A.:
Audiodeskrypcja to także opis miejsca, a więc np. wygląd świątyni, ołtarza, organów, tabernakulum, opis szat liturgicznych itd.
Tomasz S.:
Jak tak patrzę to od kilku lat, to najważniejsze jest, aby w świat poszło, że gdzieś ma być audiodeskrypcja. Nikt się tylko nie zastanawia, czy ona w ogóle jest tam potrzebna.
Czekam, kto pierwszy ogłosi światu, że robi audiodeskrypcję podczas wystawienia trumny w domu pogrzebowym, podczas pogrzebu na cmentarzu, podczas Black Friday w sklepach itp., itd.
Krzysztof Ś.:
Czytałeś „Sny pod Fumarolą’? Tam była taka machina, gdzie ludzie włazili po schodach, naciskając przy okazji dźwignie, które generowały prąd. To znaczy ruch pieszych wywoływał ruch machinerii, a ta wytwarzała prąd, który zasilał komputery ludzi obliczających, ile razy które koło się obróciło. Chodziło o to, by naród coś robił, nie o to, czy to ma sens. Tak samo jest w naszym nowoczesnym świecie. Moda i pęd do ciągłej aktywności każą robić cokolwiek. Audiodeskrypcja podobnie jak projekty dostępności są trendy, więc się je robi. Czasem słusznie i profesjonalnie, czasem profesjonalnie i bez sensu, a czasem bez sensu się partaczy robotę, ale się robi – i to najważniejsze. No, ale to takie wnioski obserwatora, któremu co jakiś czas się przypomina, że spadł z innej planety.