Iland222:
Moim zdaniem, niepełnosprawnych motywuje dokładnie to samo, co pełnosprawnych. Ja w tej kwestii nie widzę absolutnie żadnej różnicy.
Mała:
Przede wszystkim same osoby niepełnosprawne muszą się nauczyć, że nie są pępkiem świata. Albo dorównuje się innym pracownikom, w tym co się robi, albo wypada się z pracy.
Mateusz P.:
Proste, najlepszą motywacją jest hajs.
Alis N.:
Tytuł wątku brzmi: Jak motywować osoby niepełnosprawne w pracy. A może raczej warto zacząć od tego, jak motywować osoby niepełnosprawne do pracy?
Marcin K..:
Niepełnosprawnego nie da się zmotywować, ponieważ większość prac, jakie są dla nas dostępne, to fikcja. Kopiowanie i wklejanie danych z wyszukiwarki do formularza nie motywuje mnie do wysiłku. Zrobię, ile zrobię, nikt się nie czepia. Uważam, że należy dać nam renty 5000 zł i siedzimy w domach. Zlikwidować PFRON i po kłopocie. Z tych 5000 zł będzie nas stać na kompy, iphony i przyzwoite życie.
Kate:
A czy w związku z Twoim pomysłem na 5000 zł renty wprowadziłbyś zakaz wykonywania pracy przez osoby niepełnosprawne?
Marcin K.:
Jak ktoś bardzo chce, to proszę bardzo, ale bez dofinansowań, a to – jak wiesz – skończyłoby się tym, że mało kto byłby zatrudniony.
Giordino:
Głupie podejście. Wiadomo, że bez dofinansowania to w ogóle byłaby katastrofa i pewnie niemalże nikt nie zdecydowałby się na zatrudnienie niepełnosprawnych. Może tobie pasuje siedzenie w domu, ale są osoby, które chcą pracować, a istnienie dofinansowań na pewno bardzo zwiększa szanse na zatrudnienie. I nie mówię tu tylko o tym, że chcą ludzie pracować, by mieć więcej pieniędzy – gdyż faktycznie, wysokie renty pozwalałyby na to, by taki niepełnosprawny nie pracował – ale jest, wyobraź sobie, grupa ludzi, która chce pracować, by cokolwiek w życiu robić a nie tylko w domu przed telewizorem czy komputerem siedzieć. Ludzie chcą pracować, chcą wyjść z domu, żeby nie zwariować.
Iland222:
A kto ci broni. Możesz społecznie wyklepać (wymasować - przyp. red.) określoną ilość klientów, by spłacić dług zdrowemu społeczeństwu.
Marcin K.:
Ja to nawet rozumiem i wiem, ale uważam, że większość ludzi pracuje, bo musi zarobić na godne życie. Sam wiesz, że większość ofert dla niewidomych to praca zdalna. Co innego masażysta, prawnik lub inny człowiek po studiach. Taki nie musi brać zdalnych robót, tylko może próbować pracować w swoim zawodzie. Denerwuje mnie ta fikcja. Robimy to kopiuj wklej nie wiadomo po co. Chyba tylko po to, żeby firma wykazała się przed PFRON-em, że coś robimy.
Domra:
Można popróbować działalności gospodarczej.
Jaclawus:
Można też popróbować w handlu, chociażby kosmetykami. Chodzi przecież pogląd, nie tylko w naszym światku, że osoby niewidome powinny wyglądać i pachnieć dwa razy lepiej niż osoby widzące, aby ktoś na nas zwrócił uwagę. W związku z czym proponuję połączyć pracę z możliwością poprawy swojego wizerunku (...). Wiem, że trzeba na dobry początek trochę w to włożyć, ale później ma się z tego wymierne korzyści, zwłaszcza jeśli przy okazji prowadzi się własną działalność gospodarczą.
Marcin K.:
Nie każdy się do tego nadaje. Żeby prowadzić działalność gospodarczą, trzeba mieć predyspozycje i pomysł.
Alis N.:
Pełna zgoda, ale możesz zmotywować jeszcze kilka osób niepełnosprawnych i założyć spółdzielnię socjalną. Skoro nie masz predyspozycji do działalności gospodarczej, fuchę prezesa dostanie kto inny.
Kasica:
Moim zdaniem praca motywująca nie może być pracą fikcyjną. Zdając sobie sprawę, że niewiele osób może powiedzieć tak jak ja, że ich praca taką nie jest, muszę stwierdzić, że poniekąd zgadzam się z Marcinem. Gdyby nie było dofinansowań, a byłyby wysokie renty, zawsze ci, co chcą pracować, mogliby albo szukać na otwartym rynku i mieć satysfakcję, że o ich przyjęciu zadecydowały ich kwalifikacje, a nie niepełnosprawność, albo założyć własną działalność (z renty 5000 zł miałabym na to, żeby w nią zainwestować). Trzecia opcja to np. podjąć wolontariat.
Reasumując, nie wyobrażam sobie życia bez pracy, bo daje ona pieniądze i poczucie spełnienia, ale wolałabym nie robić nic niż być rozliczana z tego, że muszę udawać, że coś robię.
Paweł W.:
Niestety mili państwo, tak już jest ten świat stworzony, że zdecydowana większość społeczeństwa musi pracować, jeżeli chce coś mieć. Jestem zwolennikiem równego traktowania osób w pełni sprawnych i tych z rozmaitymi niepełnosprawnościami. Wobec tego nie podoba mi się pomysł rozdawnictwa pieniędzy tylko z tego powodu, że ktoś jest niewidomy czy głuchy. Jest trochę prac, które niewidomi wykonywać mogą. (...).
Nie traktujcie mnie, proszę, jak człowieka chorego na głowę, który z radością, w podskokach biegnie w poniedziałek o świcie do pracy. Zupełnie jak moi w pełni sprawni współpracownicy z niecierpliwością czekam na piątek, kiedy wrócę z biura, postawię torbę ze służbowym laptopem w kącie pokoju i wyjdę z kawą do ogródka. Wiem, że na rencie mógłbym przesiedzieć tam cały dzień, tylko nie wiem, czy dalej by mnie to tak cieszyło.
I jeszcze jedno. Z tymi 5000 zł to poniosła was trochę wyobraźnia. Wiem, że statystycznie rzecz biorąc, średnia pensja w Polsce wynosi około 4200 zł. Nie oznacza to jednak, że połowa pracujących Polaków ma wypłatę wyższą niż 4200, a druga połowa niższą. Otóż około 80% osób pracujących nie zarabia na rękę więcej niż 3800 zł. Wynika stąd, że obdarowywanie ludzi 5000 zł za fakt siedzenia przed telewizorem byłoby społecznie niesprawiedliwe i jako podatnik byłbym zły, gdyby taka „dobra zmiana” nastąpiła.
Nie twierdzę, że renta dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do pracy jest wystarczająca. Sprawiedliwe rozwiązanie to według mnie renta na poziomie najniższej krajowej - około 1500 zł do ręki, zmniejszająca się powiedzmy o 50 groszy za każdą złotówkę zarobioną powyżej najniższej krajowej. W ten sposób osobie niepełnosprawnej opłaciłoby się doskonalić swoje umiejętności i walczyć o wyższe wynagrodzenia.
Jan O.:
Jest to średnia brutto w dużych zakładach pracy, a nie w kraju, chociaż wszędzie powiela się tę nieprawdziwą informację. Faktyczna średnia w Polsce wynosi ok. 3200 zł brutto.
Iland222:
Pracuję już ponad 26 lat i wydaje mi się, że mógłbym się bez tego obyć. Przeprowadziłbym się na wieś i uprawiałbym rzodkiewkę, a moja żona róże i nie musiałbym znosić humorów różnych niewyżytych babć, które przed śmiercią postawiły sobie za cel zdyskontowanie swoich faktycznych lub domniemanych składek zdrowotnych, oraz być poszturchiwanym przez nadpobudliwych zwierzchników, a także stanowić zagrożenie dla coraz większej armii geriatryków nieogarniających świata. Dziś np. w miejscu pracy zderzyłem się czołowo z kobietą idącą o kulach. Na szczęście obyło się bez ofiar, ale wydaje mi się, że to jedynie kwestia czasu. Jest coraz gorzej!
Jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy pilnowałem swoich dzieci w piaskownicy, przysiadł się do mnie jakiś drobny pijaczek i zaczął mnie zagadywać. Gdy mu powiedziałem że pracuję, rzucił coś w rodzaju: A po co tak się męczyć? Nie lepiej byłoby brać „nieszczęśliwe pieniądze” i siedzieć w domu? strasznie się na to wtedy obruszyłem, a i teraz może nie całkiem się z nim zgadzam, ale za pięć czy dziesięć lat – kto wie, może przyznam mu w duchu rację.
Giordino:
Chodzi mi raczej o to, żeby był wybór. Jak ktoś chce pracować, to niech pracuje, a Marcina pomysł w zasadzie sprowadza się do tego, że niepełnosprawnym należy dać dużo kasy i zamknąć ich w domu, by mieć święty spokój.
Cóż, ja na dzisiaj, choć czasem mam dość pracy, nie wyobrażam sobie, bym miał w ogóle nie pracować. Czasem człowiek najchętniej by sobie to odpuścił, ale w takim przypadku biorę urlop, tydzień lub dwa odpocznę, i znów mam chęć do pracy. Fajnie to się w domu siedzi tydzień, dwa, góra trzy. Przynajmniej ja tak mam. Ostatnio miesiąc nie pracowałem, cały luty miałem wolne, i powiem szczerze, że dla mnie to już było za długo.
Iland222:
Nie dysponuję oczywiście stosownymi danymi, jednak wydaje mi się, że większość niewidomych to bezrobotni, a większość pracujących wykonuje tzw. pracę w domu, więc gadki o jakimś integrowaniu się ze światem między bajki można włożyć.
Cały ten wątek jest moim zdaniem postawiony na głowie, bo powinien on brzmieć: jak zmotywować pracodawców, by przyjmowali do pracy osoby niepełnosprawne. Też niewiele w tym sensu, ale jakąś kaskę za stosowne ogłoszenia społeczne w przekaziorach można by przytulić.