Hanna P.:
W ostatnim biuletynie „Pochodni” jest informacja o wnioskach przedstawionych na okręgowych zjazdach delegatów. Okręg małopolski zaproponował dodatek bezradnościowy dla całkowicie niewidomych. Oczywiste jest, że osoby całkowicie niewidome mają większe potrzeby niż słabowidzące i ponoszą większe koszty z tytułu niepełnosprawności, ale przerażające, że w XXI wieku, z jednej strony, dąży się do inkluzji, mamy znacznie większe możliwości w kwestii zatrudnienia i uczestnictwa w życiu społecznym, a z drugiej, organizacja działająca na rzecz niewidomych utrwala stereotypy. Skoro okręgowi działacze uważają, że niewidomy jest bezradny, to jak będą działali np. na rzecz zwiększenia zatrudnienia?
Fandango:
Za mało wiemy o tych propozycjach. Nie jest wykluczone, że pomysłodawcy proponują ów dodatek osobom w wieku poprodukcyjnym, czyli takim, których już nikt do pracy nie przyjmie – no, może prawie nikt. Bo faktycznie, bezradność i starania o pracę to się prawie wyklucza.
Domra:
To nie są stereotypy, to jest życie i wielu niewidomych jest pod kreską. Nie wszyscy mają szczęście być dobrze przygotowanymi do życia, a także znaleźć pracę. Stąd pomysł nie jest beznadziejny, może tylko poza samą nazwą proponowanego dodatku.
Podejrzewam, że działania na rzecz zatrudnienia będą nadal prowadzone (choć z miernym skutkiem), natomiast ten dodatek dotyczyć będzie ludzi naprawdę bezradnych.
Hanna P.:
Kiedyś osoby niewidome mogły otrzymać dodatek lektorski. Według mnie było to uzasadnione, natomiast sama nazwa tego dodatku to jakiś absurd.
Janusz P.:
Absurd tylko dlatego, że sama nie jesteś bezradna? Czy z innego względu?
Krzysztof K.:
Być może koleżance ma kto pomóc i sama np. nie musi załatwiać codziennych spraw. Może iść do sklepu, do którego chce, a nie do takiego z najlepszym dojściem lub z obsługą za ladą.
Czasami warto wyjść z siebie i stanąć z boku.
Hanna P.:
Absurd ze względu na nazwę i mnożenie bytów. Z jednej strony, mówi się o zmianie nazewnictwa w orzecznictwie, by nie dołować samych niepełnosprawnych i nie zniechęcać pracodawców zapisem o całkowitej niezdolności do pracy i samodzielnej egzystencji. Z drugiej, ktoś wyskakuje z dodatkiem bezradnościowym. Poza tym jeśli ten dodatek miałoby wypłacać państwo, można by po prostu zwiększyć dodatek pielęgnacyjny, którego nazwa też jest fatalna i kojarzy się z osobą obłożnie chorą.
Sylwek P.:
Niech się nazywa jak chce, ale nie ulega wątpliwości, że niektórym by się przydał. Pytanie tylko, po co tworzyć kolejny dodatek, skoro mamy już dodatek pielęgnacyjny i rentę socjalną. Czy nie lepiej po prostu zwiększyć któreś świadczenie? No, chyba że ten dodatek byłby wypłacany przez PZN.
I jeszcze jedno, w obecnych czasach nie może się on nazywać lektorski, bo lektorów nie potrzebujemy, a poza tym dodatku lektorskiego nie mógł otrzymać każdy; mogły go dostać chyba tylko osoby pracujące, i to poza środowiskiem, oraz uczące się w szkołach masowych. Ten nowy dodatek – z tego, co zrozumiałem – ma poprawić sytuację ekonomiczną najsłabszych. A naprawdę jest ich bardzo dużo i nie jest to tak, że na każdego czeka praca. Znam nawet wykształcone osoby, ale mieszkające w małych miejscowościach, które niestety pracy nie mają.
Domra:
Z informacji wynika, że ten dodatek obejmowałby osoby medycznie niewidome znajdujące się w trudnej sytuacji. Dodatek pielęgnacyjny związany jest z grupą, a wiadomo, że znaczna niepełnosprawność dotyczy nie tylko osób medycznie niewidomych, lecz także widzących całkiem nieźle.
Klucznik:
Nazwa mocno nieszczęśliwa.
Z pomysłodawców wychodzi tyflocentryzm. Na taki dodatek z pewnością zasługują też osoby z innymi poważnymi niepełnosprawnościami. Całkowicie niewidomi nie są pępkiem świata. I jak weryfikowano by takie osoby? Pewnie należałoby zatrudnić do tego armię urzędników, wysyłać tych medycznie niewidomych do okulisty, u którego na wizytę czeka się miesiącami. I czy obowiązywałby próg dochodowy, czy może jakaś komisja sprawdzałaby stopień bezradności takiej osoby? No bo przecież całkowicie niewidomy całkowicie niewidomemu nierówny, a dochodzą też u niektórych inne dodatkowe niepełnosprawności czy choroby, i co wtedy?
Mała:
Lepiej dać dodatek, niż promować nielegalną pracę.
Jakiś czas temu pracownicy PZN namawiali niewidomych do pracy w firmie Dubienieckiego.
Marcin K.:
A ja powiem tak:
Zlikwidować PFRON, dać nam renty pięć tysięcy na miesiąc i niech niewidomy za wszystko płaci. Będzie chciał komputer, to sobie go kupi. Iphone’a też kupi, bo będzie go wtedy na to stać. Jeżeli będzie potrzebował pomocy asystenta w dotarciu do urzędu, lekarza czy sklepu, to też zapłaci z własnej renty. I to byłoby uczciwe. Jeżeli będzie w czymś dobry, to znajdzie pracę, a nie tak, jak jest teraz. Niewidomi robią fikcyjne wyszukiwania firm lub pisanie dziesięciu tekstów na miesiąc, jak to jest w niektórych firmach.
Fundacja KLUCZ, 02-493 Warszawa, ul. Krańcowa 23/27
e-mail:
Pełne dane kontaktowe