Domra:
Najnowsza kampania Stowarzyszenia Przyjaciół Integracja „Nie chcę być strażakiem” ma na celu promocję aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnością oraz zachęcenie pracodawców do zatrudnienia wykwalifikowanych pracowników z niepełnosprawnością. Ale jaka ta kampania jest przedziwna! Link poniżej. Mnie ten filmik nie przekonał.
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/313477?utm_source=biuletyn&utm_medium=email&utm_campaign=10.03.2016
Katarzyna T.:
Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, co filmik ma do zatrudnienia, poza informacjami wygłaszanymi na końcu przez bohaterów.
Fandango:
A ja myślę, że autorzy błędnie wybrali czas na takie dowcipy. 1 kwietnia jeszcze daleko. Do Dnia Kobiet było wprawdzie bliżej, ale na co nam faceci, którzy nie chcą być strażakami.
Klucznik:
Trzeba przeczytać cały artykuł, który jest pod linkiem, to się wszystko zrozumie. Przynajmniej ja rozumiem, o co im w tej kampanii chodzi.
Katarzyna T.:
Oczywiście, że można uzupełnić wiedzę o artykuł. Ale sam link z filmikiem lata dziś po FB i udostępnia go sporo instytucji. Zanim przeczytałam artykuły, obejrzałam filmik, z którego wywnioskowałam tyle, co napisałam w pierwszym mailu. Według mnie sam film powinien nieść główne przesłanie kampanii.
Fandango:
Zgoda, bo czy nam się to podoba, czy nie, łatwiej dziś trafić do odbiorcy obrazem niż tekstem. Dlatego właśnie filmik powinien mówić o tym, co bohater może, a nie, kim nie chce być. Tekst jest pożyteczny wtedy, kiedy zawiera informacje niedające się łatwo ująć w filmie.
Domra:
Dlatego w moim odczuciu, i nie tylko moim, filmik jest przedziwny, ponieważ nie bardzo trafia do przekonania potencjalnym pracodawcom. Dowiadują się tyle, że osoby niepełnosprawne nie chcą i nie mogą być strażakami. To jest oczywiste, ale czy będzie za tym iść refleksja o innych możliwościach?
Hanna P.:
Obejrzałam filmik z widzącą koleżanką. Kampania rzeczywiście dziwaczna. Filmik jest śmieszny, ale ma się nijak do zatrudniania niepełnosprawnych. Nie pokazuje, co umieją, a przez samo gadanie, że ktoś jest grafikiem czy muzykiem, nie przekona się pracodawcy.
Łukasz S:
Tak coś czułem, że jak wejdę na Typhlosa, to znajdę wątek pełen żalu i niezrozumienia tego materiału. Za to jak wchodzę gdziekolwiek indziej, to poza incydentalnymi przypadkami wszyscy są zachwyceni.
Domra:
Też byłabym „zachwycona”, widząc wózkowicza pomykającego za wozem strażackim, a niewidomego sikającego z węża w niebo. Może to i miało rozbawić, co zresztą pewnie zrobiło, ale nie umiem wydedukować, w jaki sposób miało zachęcić potencjalnych pracodawców do zatrudniania ON. Może i jestem zgorzkniałym zgredem, ale nie sądzę, aby po tym filmiku wzrósł procent zatrudnionych niepełnosprawnych. Na takie spoty szkoda czasu i atłasu.
Fandango:
A wytłumacz mi, kolego, jak człowiek niewidzący ma zrozumieć przesłanie takiego filmu, nieopatrzonego w głosowy opis sytuacji. Nie podałeś też informacji, że są napisy, i może słyszącemu udałoby się je usłyszeć.
Klucznik:
Ale ta kampania jest kierowana do pracodawców – jak rozumiem, do osób widzących – a tu były żale, że pracodawca nic nie zrozumiał z filmu. To o co właściwie chodzi?
Fandango:
Ależ to nie pracodawca niczego nie zrozumiał; no, przynajmniej do tej pory pracodawca się nie ujawnił. To biedni niewidomi nie mogli obejrzeć filmiku i się pożołądkowali, wśród nich i ja.
Jeśli coś trafia na listę, to mamy prawo o tym czymś się wypowiedzieć. No i chcielibyśmy pewnie wiedzieć, jak zachęca się pracodawców do zatrudniania ON. Film może jest dowcipny, w sam raz na Prima Aprilis.
Domra:
Zaręczam, że i potencjalni pracodawcy mają kłopoty z percepcją – zrobiłam mały test wśród pięciu ludzi mających prywatne firmy. Tylko jeden z nich wyłuskał przesłanie filmu. Można oczywiście powiedzieć, że pozostała czwórka jest „niekumata”, ale nie liczmy, że wszyscy są z bardzo wysokim IQ, a filmik powinien w założeniu być społecznie nośny.
Mała:
Dlatego właśnie jeśli chcesz coś zmieniać, zacznij od siebie. Sami niepełnosprawni powinni tworzyć miejsca pracy i pokazywać to w kampaniach.
Grzegorz Z.:
Ponieważ cały problem niepełnosprawnych na rynku pracy polega na tym, że nie mają szans udowodnić potencjalnemu pracodawcy, że się nie jest wielbłądem, to może od tego powiedzonka kampania powinna zaczerpnąć tytuł.
Filmik nic nie zmieni, bo wynika z niego tyle, co z wypowiedzi dziewczynki w pewnej starej reklamie: „Jak dorosnę, zostanę psycholożką”. Ale za to kolejna fundacja może dopisać swoje dokonanie do długiej listy zasłużonych w uszczęśliwianiu niepełnosprawnych.
Po obejrzeniu aż by się chciało zapytać, chyba z „Forresta Gumpa”: Kpisz czy podziwiasz? Ale podobne pytanie ciśnie się na usta, gdy się czyta o pomysłach typu bicie rekordu Guinessa w największej liczbie białych lasek upchniętych na metrze kwadratowym (czy jakoś tak) albo o superfajnej kampanii w stylu „Ja nic nie widzę, ale może ktoś mnie słyszy”.
Jak się te wszystkie bezcenne aktywności podsumuje, to można się utwierdzić w przekonaniu, że życie ślepca to nie bułka z masłem, bo właściwie nie tylko pracodawcom, ale i potencjalnym dobrodziejom trzeba by bezskutecznie udowadniać, że się nie jest wielbłądem.
Filmik jakiś taki nijaki, bo ktoś pewnie chciał skopiować pomysł Norwegów z 2011 roku, ale się przestraszył, że to zbyt śmiałe na nasze realia. Cytuję:
W Norwegii trwa kampania społeczna, w której wymieniane są dość nietypowe korzyści płynące dla firm zatrudniających osoby niewidome.
Jedna z reklam w ramach akcji prowadzonej przez Norweskie Stowarzyszenie Niewidomych (Norwegian Association of the Blind) komunikuje: „Unikaj plotek w pracy, zatrudnij osobę niewidomą”. Slogan ten poprzedza scena w pomieszczeniu biurowym, gdzie dwoje kochanków zostaje zaskoczonych wejściem niewidomego współpracownika. Po krótkiej rozmowie nieświadomy niczego mężczyzna wychodzi z pokoju.
Źródło cytatu: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/seks-w-pracy-promocja-zatrudniania-niepelnosprawnych-wideo
Fundacja KLUCZ, 02-493 Warszawa, ul. Krańcowa 23/27
e-mail:
Pełne dane kontaktowe